Re: Moje kocistosci - wpadka

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Czw mar 24, 2011 20:07 Re: Moje kocistosci - nadal proszę o kciuki...

Siean pisze:Wczoraj był ważny dzień - pierwszy raz próbowałyśmy poczęstować Księcia Pepi czymś innym niż mleczko. Mięsko z kurzęcych skrzydełek zostało zmiksowane na puszysty musik i podane na stół.
Bezskutecznie.
Pepi pluł, krzywił się, wreszcie się obraził i przez kilka chwil nie chciał nawet mleka.
Następna próba jutro. Albo w sobotę. Na razie Pepi bawi się i wciąga kolejne porcje mleka.
:lol:

Rzeczywiście Księciunia macie na wyżywieniu. :lol:

Nie zniechęcaj się. Czasami trochę to trwa.
Spróbuj z surowym wołowym mięskiem zeskrobanym w ilościach mikroskopijnych nożem ze sznycla.
Dojrzeje do mięsa, spokojnie.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39462
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt mar 25, 2011 19:22 Re: Moje kocistosci - nadal proszę o kciuki...

Oj, Księciunia, Księciunia...
Dziś Książę Pepi odkrył nowy smak - mama miała kanapkę z kozim twarożkiem. Twarożek ów został z kanapki dokumentnie zlizany i wrzask wielki podniesiony, że czemu tak mało :!: :!: :!: Prócz tego skrobane mięsko znalazło uznanie.
Pepino poza tym obudził dziś rano mamę o godzinie 5.00, domagając się śniadania.

A ja mam kłopot z Bubi, tą kotką, którą przywiozłam wczoraj na przetrzymanie po sterylce. Dzika działkowa kotka, może nie taka dzika dzicz, bo dała się karmicielce spakować do transportera, teraz do nas pokazuje brzuszek i mruczy...
Zdaje się, że mam dom do znalezienia... Pusia i Stenia to twarde dzikuski, ale ona... kocia słodycz.
Ktoś chce? Dwuletnia, czarna, wykastrowana? Dołożę szczepienia ;)
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto mar 29, 2011 17:43 Re: Moje kocistosci - Pepi rośnie, kłopot z Bubi

Jak księciunio?
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39462
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto mar 29, 2011 18:40 Re: Moje kocistosci - Pepi rośnie, kłopot z Bubi

Rośnie.
Dzisiejsze ważenie wykazało 360g.

Prócz tego Książę Pepi objawił już swe upodobania kulinarne: mięsko gotowane jest be, mleczko - tylko podawane w smoczku, natomiast mięsko surowe... och, to po prostu szaleństwo. To jest danie, które powinno znaleźć się w każdym jego posiłku. Jak nie znajduje, jest mocno rozczarowany, wręcz obrażony.
Poza tym zaczął już biegać.
Dziś spełniło się to, o czym ostrzegałaś mnie jakiś czas temu, Mario - mój ojciec, stojąc spokojnie w kuchni, poczuł nagle na palcu u nogi coś dziwnego. Księciunio przydreptał do kuchni i wgryzł mu się w palec :twisted:
Mały biega coraz szybciej, przełazi przez konstrukcje, zaczyna galopady po pokoju. Wędruje głównie za głosem mojej mamy. Mamy stresa, by nie spotkał się z psem. Huan ma dobre serce, ale za bardzo traktuje koty jak zabawki.

A, i jeszcze wczoraj napędził nam stracha - trochę to nasze niedopatrzenie, ale mama skrobała mięsko przy Pepino. Zjadł w niekontrolowany sposób tyle, że potem narzekał na przejedzenie. Ale na szczęście mu już przeszło, a kolejne posiłki są przygotowywane poza jego zasięgiem, by się przejedzenie nie powtórzyło.
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto mar 29, 2011 20:55 Re: Moje kocistosci - Pepi rośnie, kłopot z Bubi

:lol:

Zdjęcia mam na komórce, nie mam kabelka, więc w samotności będę się delektować widokiem czarnego szkraba wędrującego po mieszkaniu.

Siean, w jakim on jest teraz wieku?

Siean pisze:Wędruje głównie za głosem mojej mamy.

Przekaż mamie, że została "umatczona" przez kociaka. Powinna stanąć na wysokości zadania i porosnąć futerkiem. :wink:

Siean pisze:Księciunio przydreptał do kuchni i wgryzł mu się w palec

Ząbki na razie niewielkie, ale niech Twój Tata nie chodzi na bosaka lub w klapkach. Dla swojego bezpieczeństwa. :D
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39462
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto mar 29, 2011 21:31 Re: Moje kocistosci - Pepi rośnie, kłopot z Bubi

MariaD pisze: Zdjęcia mam na komórce, nie mam kabelka, więc w samotności będę się delektować widokiem czarnego szkraba wędrującego po mieszkaniu.

A mój czytnik nie chce ściągać zdjęć z dość nietypowej karty. Bo mama jeden taki aparat odkurzyła i dokumentuje intensywnie :) Jak się uda, będzie galeria :D

MariaD pisze:Siean, w jakim on jest teraz wieku?

Prawdopodobnie cztery tygodnie plus/minus dzień czy dwa. Dla wygody liczę go urodzonego na 1 marca.

MariaD pisze:
Siean pisze:Wędruje głównie za głosem mojej mamy.

Przekaż mamie, że została "umatczona" przez kociaka. Powinna stanąć na wysokości zadania i porosnąć futerkiem. :wink:

Przekażę :) Włosy ma długie, więc może się to liczy? Zwłaszcza, ze Ufi ukradła jej ostatnią spinkę i utopiła w umywalce :P

MariaD pisze:
Siean pisze:Księciunio przydreptał do kuchni i wgryzł mu się w palec

Ząbki na razie niewielkie, ale niech Twój Tata nie chodzi na bosaka lub w klapkach. Dla swojego bezpieczeństwa. :D

Też przekażę :)
Na tatę trzeba uważać, chodzi dość nieostrożnie. Na szczęście szura stopami :)

Właśnie wcześniejszą kolację czy raczej kolacyjkę sobie zafundował, bo wyjrzał spod kocyka, jak karmiłam stado i podniósł wrzask, że on tez chce. Ale na razie było tylko mleko, mięsko ograniczamy do trzech posiłków dziennie.
Boję się go przekarmić...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro mar 30, 2011 8:27 Re: Moje kocistosci - Pepi rośnie, kłopot z Bubi

Siean pisze:Prawdopodobnie cztery tygodnie plus/minus dzień czy dwa. Dla wygody liczę go urodzonego na 1 marca.

No to trzeba pomyśleć o odrobaczeniu księciunia.
Pogadaj z jakimś światłym wetem (jeżeli takowego masz w zasięgu). Zawsze jest ryzyko przytkania malca zabitym paskudztwem. Może na początek coś delikatniejszego? Pyrantelum? Wytłucze może nie wszystko, ale zminimalizuje ryzyko zatkania. Potem można wejść z czymś mocniejszym.

I czas na postawienie kuwetki. Nadal go odsikujecie i odkupkujecie ręcznie? To już stary koń ;) , powinien zacząć załatwiać się do kuwetki. Choćby siusiu. Postaw kuwetkę i wrzuć w żwirek skrawek zasikanej ligniny/ręcznika papierowego "na wabia".
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39462
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro mar 30, 2011 17:42 Re: Moje kocistosci - Pepi rośnie, kłopot z Bubi

Nadal toaletę ma odręczną... Jakoś jeszcze nie przyłapałam go na robieniu kałużki. Ale nic straconego, może dziś - jutro nas uszczęśliwi :twisted: Tacka w roli kuwetki już czeka przyszykowana :)

Co do odrobaczania... W piątek muszę sprawdzić rozpiskę dyżurów, kiedy kto ma. Zobaczę wtedy, kiedy są ci konkretniejsi.
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro mar 30, 2011 17:58 Re: Moje kocistosci - Pepi rośnie, kłopot z Bubi

Siean pisze:Jakoś jeszcze nie przyłapałam go na robieniu kałużki

To nie szczeniak, nie siknie na podłogę. ;)

Postaw mu kuwetkę ze żwirkiem, daj wabika i zobaczymy czy księciunio pojętny chłopak jest. 8) I jak go odsikujecie to róbcie to wsadziwszy grzdyla do kuwety. Jak się obudzi - do kuwetyy, po jedzeniu - do kuwety. Pogrzebać samemu palcem. Pokazać, że fajnie się grzebie.

Sikać tam nie musisz. :mrgreen:
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39462
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro mar 30, 2011 18:02 Re: Moje kocistosci - Pepi rośnie, kłopot z Bubi

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Biorąc pod uwagę, że go nad kuwetą odsikujemy...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro mar 30, 2011 18:13 Re: Moje kocistosci - Pepi rośnie, kłopot z Bubi

No to tylko cierpliwości życzę w nauce dobrych manier kuwetkowych. A chłopięciu - by te dwie szare komórki w tym miniłepku wreszcie się ze sobą w tym temacie spotkały. :mrgreen:
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39462
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt kwi 01, 2011 18:04 Re: Moje kocistosci - Pepi rośnie, kłopot z Bubi

Jak na razie to chyba nie zaskoczyły... albo zaskoczyły, ale nie te, co trzeba.
Kuwetka to fajne miejsce, ale do zastanawiania się nad światem. By było jakieś uzewnętrznienie, trzeba miziać po brzuszku...
Mleko - nadal uznawane tylko w formie miętolenia smoczka. Gotowane mięsko - be. Surowe - oj, daj, daj, daj :twisted: :twisted: :twisted:

A ja dziś odpoczywam po maratonie z kotkami. Cztery moje dziewczyny pojechały na sterylkę. Już wracają do formy, ale stresa miałam jak stąd na Antarktydę, zwłaszcza, że Tośkę złapały ataki padaczkowe. Pół godziny paniki, bo co parę minut ją miotało.
Ale już uff... Odsypiają.

Zostało mi jeszcze polowanie na działkowe dzikuski: Mamuśkę i Księżnisię. I na każde inne, co się da przywabić, a płci żeńskiej będzie.
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 01, 2011 18:26 Re: Moje kocistosci - Pepi rośnie, kłopot z Bubi

Jesooo, wyrasta Ci zarąbisty maminsynek :roll:

Mięso na miseczkę i niech się męczy.
Daj mu jeszcze tydzień smoczka a potem...
Mleko na miseczkę i umoczyć delikatnie ryjek w mleku. Smoka będzie ssać do pełnoletności?
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39462
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt kwi 01, 2011 19:02 Re: Moje kocistosci - Pepi rośnie, kłopot z Bubi

MariaD pisze:Jesooo, wyrasta Ci zarąbisty maminsynek :roll:
Mięso na miseczkę i niech się męczy.
Daj mu jeszcze tydzień smoczka a potem...
Mleko na miseczkę i umoczyć delikatnie ryjek w mleku. Smoka będzie ssać do pełnoletności?

Heh, mięso skrobane to on wsysa z spodeczka. Fakt, męczy się przy tym, ale ile w tym zapału :D Albo wygryza razem z palcami mojej mamy :twisted:
Mleko na miseczce jest ignorowane.

A ja właśnie siadłam cała rozemocjonowana.
Może zresztą opowiem od początku... Rano w robocie - nowinka o audycie. Panika.
Potem sprint do domu, bo trzeba z panienkami jechać. Pakowanie na szczęście poszło sprawnie, nikt mi dziewczynek nie nakarmił przez przypadek itp. Doktor też się zjawił w porę, ululaliśmy kiciunie, mam dwie godziny spokoju, a raczej konwersacji z pewną miła panią, która mi w transporcie pomogła. Ufff...
Jedziemy już po panienki - telefon z domu. Słyszę w tle, że Huan szaleje, płacze... Domaga się wyjścia. Ten pies jest namolny, ale wyjście to kwestia, która nie podlega dyskusji - jak prosi, to znaczy, że naprawdę musi. Mama w panice, ale nie, nie wyjdzie z nim, nawet na kompost pod domem. Nie, bo nie. Nie czuje się dość silna, by to zrobić. Co najwyżej, jak się zaraz nie zjawię, będę sprzątać.
Tja... :evil: Jadę właśnie po odbiór kotek, muszę pogwarzyć z lekarzem, mam parę kilometrów jeszcze do jego gabinetu, a po drodze skrzyżowania z ulicami, które w piątkowe południe są bardziej niż zatkane. Jakby tego było mało, to od lekarza do domu też jest spory, naprawdę spory kawałek, a ulice, którymi trzeba jechać to o tej porze megakorek.
Odbieram kotki. Wybudzone, tylko Tośka się ślini. Co jest? Reakcja na leki. Mogą jeszcze być inne atrakcje. Ataki. :evil:
No i były - pierwszy atak, gdy już byłyśmy kawałek od gabinetu. Potem drugi. zanim pierwszy się skończył, już wyciągnęłam transporter z tylnego siedzenia (dobrze, że policji nie było w okolicy :evil: ), przy drugim już miałam telefon przy uchu i doktora na linii. Pani za kierownicą spanikowana, pyta co robić. Doktor spokojnie mówi, że na razie nic, że to będzie jeszcze jeden, dwa i przejdzie.
Oki, jedziemy dalej.
Wpadam do domu - mama w pełnej histerii, pies też. Zostawiłam transportówki, poleciałam z psem. Oj, potrzebował biedak, potrzebował...
Powrót - obiad na chybcika, bo cały czas stres, co z Tośką. Ataki przeszły, nie ma co panikować, ale...
Hela płacze, Minnie rzyga, Missy tylko zaryła się w ręcznik i śpi.
Mama wypuszcza Helę z transportówki, Minnie już wypuszczona wcześniej, bo musiałam oddać pożyczkę. Ja kursuję kuchnia - łazienka - pokój. Sprzątanie, zmywanie, doglądanie co u dziewczyn.
Mama, okazuje się, ma dość siły, by iść do ogródka. OK, najwyższy czas. Za to ja muszę pogodzić jej przygotowania z karmieniem Księciunia i pilnowaniem, by mi się w to Huan nie władował. Psisko stanowczo ma za dużo entuzjazmu. :?
I wreszcie najgorsze. Okazało się, że ktoś wyjął zabezpieczenia dookoła pralki.
Właśnie zaciągnęłam pralkę na miejsce, po tym, jak już wyciągnęłam stamtąd Helcię. :evil: :evil: :evil:
Siedzi w transportówce. Może płakać, ale drugi raz jej nie pozwolę tam wleźć. :evil: :evil:

Chwila z herbatą i biegnę z Huanem - zbliża się pora jego wieczornej przebieżki...

Jak mi po powrocie każą podać kolację, to chyba się wkurzę.
A nie, nie wkurzę. Grzecznie podam, bo mama będzie padnięta. :evil:
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 01, 2011 19:47 Re: Moje kocistosci - Pepi rośnie,maraton

o rany... współczuję maratonu. :(

Spokojnego weekendu życzę i dużo odpoczynku.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39462
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Meteorolog1 i 9 gości