Wróciłyśmy z Tasią z usg. Na szczęście nie zrobiła z siebie Pudziana i można było ją spokojnie zbadać.
Ogólnie ma dobre usg: wątroba, pęch.żół. śledziona, trzustka, jelita, żołądek ok. Nie ma żadnych guzków
Nieznacznie powiększone węzły chłonne.
A teraz największe zaskoczenie (w poczekalni usiadłam jak stupor po badaniu): Tasia ma z dużym prawdopodobieństwem tylko prawą nerkę!!!
Pan doktor M. (ten najlepszy - wiecie kto

) nie mógł w ogóle znaleźć lewej nerki. Szukał dość długo i wychodzi na to, że Tasia jej nie ma...
I jak ochłonęłam to przypomniałam sobie, że podczas sterylizacji okazało się, że Tasiulek miała jednorożną macicę.
Jakoś tak się jej nie zdążyło powykształcać kiedyś chyba...
No cóż, teraz trzeba będzie chuchać na tą jej nereczkę...
Teraz bryka po domu, myje się po lecznicy
Norcia z Kocim troszkę niedopieszczeni przez ostatnie "przygody" Tasi, ale postaram się to nadrobić.
Gawroszka w piątek nam troszkę kichała, ale było to coś przelotnego, bo jest wszystko oki - okaz zdrowia i tak trzymać.
Jutro wizyta z Tasią - zobaczymy co dalej, jakie leczenie, kontynuacja, czy już jest OK.
A teraz popełznę w stronę sypialni i sama być może padnę gdzieś między przedpokojem a łózkiem...
