Bardzo dziękujemy za (spodziewane oczywiście) zachwyty
A z tym kablem to rzeczywiście Gang Paciora zawinił. Konkretnie Kotek-Totek, który upchnął rzeczony kabel pod biurko.
A tak w ogóle to zapomniałam Wam napisać, że w sobotę przeżyłam chwile grozy. I to bardzo na poważnie.
Otóż wracaliśmy sobie spokojnie z lecznicy. Paciorek był już strasznie zniecierpliwiony, bo była kolejka i zaczął się awanturować.Ja oprócz transportera niosłam siatkę z zakupami. W pewnym momencie patrzę, a kratka w transporterze jakoś dziwnie się wykrzywia. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, Świstak z impetem naparł na kratkę, która całkiem wypadła, a Paciorek a nogi
Ja rzuciłam wszystko na ziemię, łącznie z torebką i telefonem i pognałam za nim. Paciorek wbiegł do pobliskiego śmietnika i w ostatniej chwili udało mi się go chwycić za końcówkę ogona i pociągnąć. Gdybym spóźniła się choć o ułamek sekundy byłoby po ptokach, a właściwie po kocie, bo śmietnik nie jest całkowicie zabudowany, a Paciorek jest u nas na tyle krótko, że na pewno nie udało by mi się go potem przywołać do siebie z powrotem. Miałam sporo szczęścia, ale do tej pory się trzęsę jak o tym myślę

Najgorsze jest to, że kilka razy sprawdzałam w lecznicy czy transporter jest porządnie zamknięty.