Zaraz grubawa

, albo w ciąży
Cosia po prostu miała złe ujęcie, jutro pokażę Cosię ściuplutką, no może troszkę przytyła po sterylce, i jogurcików może ciut za dużo
Już ja ją doprowadzę do figury, idzie lato będziemy ściupłe

!
Ale nie o tym miałam pisać, a o Czituni.
Czitunia jest zakochana

. Strasznie zakochana. Ona kocha Syna Mićka, i to jak!
Dzisiaj był rano, ale Tut była jeszcze w łóżku, w papilotach, i nie wie, że zajrzał na śniadanko. Pochrupał i uciekł z deszczem....
A potem, cały dzień było czekanie na Mićka. Na schodach, w oknie, pod furtką, na rogu domu przy murku....
Czitka jest bardzo mądrą kotką, zrównoważoną, spokojną i wyniosłą.
Jak się obrazi, to na trzy doby, jak kocha, to....no to tak, jak się kocha.
Ona wtedy pięknieje, każdy jej ruch nabiera specjalnej gracji, nawet ogonek inaczej jest noszony. Oczy błyszczą, a na pysiu ma wypisane jedno wielkie serducho.
Czekając na Syna Mićka, który nie przychodził i nie przychodził, im bardziej czekała, tym bardziej nie przychodził

, Tuta weszła na dach domu. Bo z dachu widać całą okolicę, z dachu go wypatrzy....
Czitka wchodzi na dach tylko w momentach wielkiej tęsknoty, tak było kilka razy w jej czteroletnim życiu.
Dzisiaj była na dachu......
I On przyszedł!

Tuta powitała Mićka już przy furtce i zaprosiła na kolację, miseczki miała przygotowane.

Pozwoliła mu chrupać i raz tylko warknęła ostrzegawczo na Bibunię, która chciała się przyłączyć.
O dziesiątej wróciła do domu kręcąc pupą i trzepiąc rzęsami.
Miciekł zniknął, jutro bedziemy czekać od nowa
