Dziewczyny kochane, ja tylko ten jeden wpis uczynię, bo mi sie oczy same zamykają, a po 4 trzeba wstać

....
Dojechałam do domu późno, a jeszcze busik był zapchany po dach.
Ale moje koteczki o dziwo stanęły na wysokości zadania, i w pokoju miałam porządek idealny!
Poważnie. Trochę żwirku rozniosły, ale mniej nawet, niz jak jestem w domu.
Ja już oczyma wyobraźni widziałam pozrywane firanki ( Punio ), powywalane kupy ( Antos i Grosio ), pozrzucane wszystko z półek ( Zofia )...a tu nic

. W szoku byłam.
Gorzej z Michasią.
Tak się wystraszyła, że nawet mnie szczekaniem nie przywitała, tylko cały czas piszczała

.
Jak wpadła do kuchni i położyła się na swoim miejscu, to od razu zasnęła.
A teraz o Alisiu.
No naprawdę jest lepiej

.
Zaczyna chodzić po malutku po klatce, podchodzi do jedzenia, sam trochę pije...
Wróci do mnie mój Aliś!
Jeśli pani doktor wyrazi zgodę, to mój koteczek przyjedzie jutro do domu

.