Ja naprawdę nie mówię, że ktokolwiek odwiedzający nasz wątek jest jakimś fanatykiem – taki by raczej nie przeżył wypisywanych tutaj rzeczy.

Wiecie, to nawet nie chodzi tylko o żywienie, ale też o ogólny stosunek do kotów, a właściwie wizerunki tych osób tworzone tutaj. Zauważyłem – że coraz większa rzesza „kociar” z tego forum przedstawia się jako osoby idealne, u których koty mają jak w raju - nigdy kot nie dostał klapsa, nigdy nawet nie wydarto się na niego, ba, nie zwrócono mu uwagi, gdyż mogłoby to urazić jego uczucia, itp… Wychodzi na to, że gdy kot właśnie niszczy mi dokumenty albo jakąś cenną ozdobę tudzież sprzęt, powinienem się uśmiechnąć, pogrozić palcem i powiedzieć: „oj Ty niedobly Ty kotku, Ty malutki łobuziaku (…)”?

Wybaczcie, ale nie wyobrażam sobie tego. Nie znaczy to, że ganiam koty z kablem od żelazka czy coś – no sorry, ale Wy, które znacie Anię, chyba nie macie wątpliwości, że takie coś by nie przeszło. Taki człowiek by nie przeszedł. Nie, ale złapany na gorącym uczynku powinien wiedzieć, że tak nie wolno i więcej nie ma tak robić. Faktem jest, że Ania też rozpuściła je jak dziadowskie bicze, dlatego też z miłym uśmiechem pozwoliła mi zaprowadzić jakiś porządek, nie „brudząc sobie przy tym rąk”, jednocześnie nie przemęczając się. ;P Np. był czas, że Grubaśnik nie wchodził w ogóle na kanapę, bo wiedział, że nie może. W tej chwili mnie nieco zmiękczyły i mają dużo luzu (w nocy Grubaśnik ma stałe miejsce tuż obok mnie, gdzie Pani nie może go zepchnąć – właściwie to ew. My dwaj ją do ściany przyciskamy jak coś

– a Kostuch wchodzi bezpośrednio na człowieka lub między, gdzie najcieplej – w końcu zima ;]), ale nigdy nie zgodzę się na bezstresowe wychowanie, obojętnie czy to kot, pies czy moje własne dziecko. Zero kar, zero niczego, tylko samowolka i jak nie na ładne oczy to na płacz można wszystko. Z tego to nigdy nic dobrego nie wychodzi. Reasumując, to Nasze koty, będziemy o nie dbać i nie damy im krzywdy zrobić, ale na głowę też Nam nie wejdą. O, coś takiego.

;]
Wybaczcie to wypracowanie, ale musiałem się nieco uzewnętrznić z tego, co narosło przeglądając forum. ;P Każdy może mieć inne, swoje zdanie, więc jeśli je macie, to mówicie śmiało, bo zupełnie co innego rozmawiać z dorosłymi ludźmi spokojnie, a co innego „dyskutować” z dziećmi zapatrzonymi w swoje stanowisko i już – a ja uważam Was za te pierwsze.
A teraz konkretniej. ;P
AYO, to samo ma Konstancja. Chrupki były, bo były. Dla niej to żaden smakołyk, a z kolei Grubaśnik zje wszystko w każdej ilości, choćby miał iść i się pozbyć tego przodem za moment i wrócić dalej jeść.

No taki jest i się już nie zmieni, dlatego zawsze jedzą pod nadzorem i tylko mokre.
Nelka, jak wyżej napisałem, nie uważam Cię za fanatyczkę, to było ogólnie, a jeśli chcesz przejść na idealny BARF, to mogę jedynie trzymać kciuki, bo mi się nie chciałoby nawet dla siebie liczyć wszystkiego cały czas, tym bardziej, że karmienie tych dwóch potworów to już jest jednorazowo ok. 15 minut… Bo Kostucha je powolutku, jak dama, a Grubaśnika trzeba trzymać – bo najlepiej przecież się je, jak się jest głaskanym i jak się widzi swojego przyjaciela Grubaska blisko, który mruczy próbując tym przekupić trzymających go ludzi.

Poza tym to są dwa worki bez dna… Nie wiem, jak ktoś kiedyś napisał, że dla dwóch kotów 2,5 kg mięsa starcza na 2 tygodnie… U Nas poszło 1,5 kg w niecałe 3 dni – a przypominam, że Konstancja już nie tyje, a Grubas je małe ilości, bo szybko by wrócił do nadwagi. Chociaż tutaj myślę, że to tak samo było napisane, jak ktoś za zaletę kota pisał, że kuwetę się sprząta raz na dzień i jak żwir się kończy, to się dosypuje po prostu… My mamy dwa koty i dwie kuwety, które muszą być sprzątnie 3-4 razy dziennie. Dwa to absolutne minimum, tylko jak Nas nie ma, a i tak często Pan Czyścioch (tak, stary, poczciwy Generał Grubaśnik) w takim wypadku oznajmia głośno, że w kuwetach jest za brudno i nie będzie tam wchodził, a jak nikt nie spełni jego oczekiwań, a już dłużej nie wytrzyma, to nasika tuż obok, co wydaje się logicznym rozwiązaniem, nieco rozszerzoną kuwetą. ;] I do tego raz na tydzień są całe myte dokładnie. Ale to nie wiem, czytając takie wątki niektóre, to wynika, że to tylko Nasze koty są takie żarłoczne, tudzież toaletowe.

A co dopiero, jak pojawi się trzeci?

Widzicie, o tym mówiłem, jakieś takie wizje rozsnute są na tym forum. A jak jest u Was?
Jozefina – a wybrała Pani kota? ;> Nie, było tylko hasło, iż niech będzie odcisk łapki, ale którego kot to już nie. ;P Więc ja czekam… I czekam… I czekam… I koty też czekają, bo ktoś będzie miał łapkę mytą. ;]
Co do jedzenia już naszego, ludzkiego – osób będzie około tuzina (+-1). ;P Będą różne wędliny, dwa mięsa pieczone, ale pomysł jest ciekawy z wędzoną szynką, ale może jakaś inna sugestia, coś zamiast melona? Podaj kilka sugestii jeśli możesz, chętnie coś wybiorę (zapewne zamiast grosa, bo Anka już na mnie zerkała spod ukosa na ilość jadła, a taka przekąska byłaby ciekawym urozmaiceniem, a niczym konkretnym właściwie

) i zdam relację jak się przyjęła.
Jeśli chodzi o wpraszanie się, tudzież jeżdżenie setek kilometrów – wspominałem, że jest nieśmiały plan, by kilka czarownic mogło poznać nowego (jak i w sumie dwójkę starych) członka stada. Kilka, bo nie mamy nawet potem miejsca, gdzie spać położyć kogo. :/ Ale chyba nie sądzicie, że takie spotkanie odbyłoby się bez jakiegoś jedzonka? ;P Np. zacząć blachą lasagne (moja blacha waży ponad 5kg ;]), potem właśnie sałatki i różne takie, cieplejsze potem choćby ta zupa-krem z grzankami – może niekoniecznie na rozgrzanie, bo jak mniemam w tym czasie, jako kelner i kucharz jedynie jeszcze ja nie będę miał wypieków na twarzy od trunków wszelakich.

:D Na śniadanko np. omleciki z takimi dodatkami jak cebulka, papryka, pieczarki, kiełbaska, boczek, pomidorek, itd.. i „kolorowe” kanapki – masło, serek topiony, ser żółty, wędlina, jajko na twardo, pomidor, ogórek, rzodkiew, szczypiorek. A potem też jeść trzeba, i obiad jakiś... ;] To takie o przykłady na szybko, jedno jest pewne – od Nas w tej chwili głodny nikt nie wychodzi.

Za co Anka mnie szturcha, bo jej rodzeństwo i dwójka przyjaciół częściej i chętniej chcą Nas odwiedzać.

P.