» Pon lis 12, 2012 19:16
Re: Czesiaczkowy team - sterylizujemy wiejskie koty
Dostałam tekst do recenzji. Chwyci. Dobry jest.
Ja też mam klasyczną buraskę Brygidę. Bitna i zadziorna. Ale może dzięki temu udało jej się przetrwać tyle miesięcy w schronisku w Szczytnie. Co prawda trafiła do mnie z dużym stanem zapalnym i początkami ropomacicza, ale w porę wybrnęliśmy z tego.
Iwlajn, bardzo Ci dziękuję. Na prawdę kawał dobrej roboty.
Dziś na działki, do zakładowych kotów pojechała moja znajoma, która mieszka tam blisko. W weekend zostawiłam jej worek suchej karmy i ponad dwadzieścia puszek. Była dziś u stadka. Chyba musimy zacząć mieszać karmę np. z ryżem. Dziś ugotowała makaron i zmieszała z puszkami. Inaczej przejedzą całą pensję. Dużo ich. Nie wiem, czy uda mi się jeszcze jakiegoś kota wysterylizować przed zimą. Nie chciałbym, żeby kot złapany był na plusie a wypuszczany na mrozie. Ale jak Zojka zwolni miejsce to z pewnością od razu ktoś wskoczy na jej miejsce z tego zakładu
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop