Duracelek bardzo dzielnie zniósł podróż, porzucenie go na kilka godzin samego w sypialni i w ogóle wszystko. Spał z nami, jadł BARFa, zrobił siusiu do kuwetki z takim dziwnie chrzęszczącym żwirkiem. Trochę pomiauczał, w nocy był grzeczny i w ogóle.
Słodziusi jest. Tylko chudy jak sznurówka, muszę go odkarmić, żeby masy mięśniowej nabrał

Fortuna jakby ciut mniej ryczała tej nocy. Ciut mniej nie oznacza, że przestała
