Mamusia odłączona od internetu, a tu tyle się dzieje, aż muszę to napisać.
Cioteczki, wczoraj miałyśmy kolejną akcję z kotami
Wszystko zaczęło się od tego, że Gagusia miała na grzbiecie kołtuny sierści, więc my z mamusią złapałyśmy ją i chciałyśmy wyczesać, dopóki jeszcze mało sierści się zmierzwiło, ale kici się to jak zwykle nie podobało. Każdy dotyk, obojętne gdzie, kończył się jej głośnym "miauuu", takim , jakbyśmy ją chciały ze skóry obdzierać....Koty się zbiegły, Molisia chciała bardzo , ale to bardzo uratować 'krzywdzoną" Gagusię. Chodziła cały czas kolo nas, wąchała kicię, wrogo na nas patrzała. W pewnym momencie Gagusia uciekła na balkon, więc musiałam po nią iść, a Moliśka za mną...Cioteczki, ona na mnie skoczyła na nogi na balkonie

żebym puściła kota. Wbiła mi w nogi pazury. Ale to nie wszystko. Weszłyśmy tak we trzy do domu z powrotem i mamusia znowu zaczęła wyczesywać kołtunki i co?, Moliśka skoczyła na swoją pańcię! Chciał nie chcial , trzeba było się pośpieszyć i puścić Gagusię, a Moliśka chodziła w koło nas ciągle i obserwowała, coby znowu nie musiala nam pokazać swoich pazurków i ząbków.
Taki bojowy kotek z niej wyrósł
