Bardzo sie ucieszyłam wczoraj z Twojego smsa - żę Łatkowi jednak ten mocznik spada. Widzisz, jednak te kroplowki robia swoje i wszystko zmierza ku dobremu
No i ciesze sie, że mu jedzonko smakuje.
A w ogole to witam serdecznie wszystich zagladajacych. Wczoraj nawet nic nie pisałam, bo i jakos weny nie mialam, i czasu w pracy tez nie. W ogole czulam sie do niczego. Moje osobiste prywatne dołki sie znowu odzywaja i nie zawsze mam siłe, aby z tym walczyc.
Na dodatek przeczytalam wczoraj o Podusi - i tak mi sie smutno zrobilo. Trzymalam od poczatki kciuki za Koteńkę, miałam nadzieje, że teraz juz bedzie dobrze, ze jej sie uda... Los bywa okrutny i bardzo niesprawiedliwy
A dzis... wlasnie widze, ze dzis chyba w koncu bedzie slonecznie
Auto stoi na parkingu i raczej tak na razie zostanie - nie mam poki co kasy. Kolega wczoraj byl, ogladal, owszem, udalo sie nam odpalic, ale za to spod spodu zaczely wylazic kleby dymu
Aaa, zobaczymy, na dzien dzisiejszy nie mam glowy do tego.
A koty - no coz, wstaja rano, robia wielki show pt. jestesmy baaardzo glodni, a pozniej, tak jak np teraz, zapadaja w sen. Kuba ma caly czas diete, za jakis tydzien/dwa bedziemy znowu robic badanie krwi, mam nadzieje, ze jakos powoli te parametry nerkowe beda spadac.
No a poza tym - jakos leci
Mam nadzieje, ze ten dzien bedzie lepszy, czego i sobie, i Wam serdecznie zycze






