Dzieciaki wylegiwały się na kaloryferze (Maja, Pola, Łaniek, na ostatnim zdjęciu widać kawałek Gwoździa). Jednym słowem było miło.
Pojawił się kot (albo mysz jak mówią niektórzy). Można było poleżeć (Zuzia)
Później do Zuzi dołączył Tyfusek, domek nieco się wypaczył
A później do pokoju wleciało małe diablę (nie takie już małe, ponad 4 kilo potwora

), skoczyło, zrobiło demolkę, przegoniło biedne, smacznie śpiące koty, i zabunkrowało się w środku

. Za chwilę dołączyła Majeczka (na ostatnim zdjęciu tylko fragment ogona i tyłeczka

)
W niedzielę pojawiło się akwarium. A wczoraj kupiłam dla rybek pokarm. Niestety, nie przyszło mi do głowy, że pokarm zostanie zjedzony i to wcale nie przez ryby (no głodzę koty po prostu

).
Akwarium cieszy się olbrzymim powodzeniem. Na razie jeszcze nie ma rybek, które pływają w toni, ale niedługo to się zmieni.
Pierwszego wieczora koty siedziały i gapiły się jak w telewizor.
Teraz zostali najwytrwalsi. A Uszatek woli obserwować z daleka
Najbardziej całe urządzenia podoba się Mai

.