Tak, było cudownie.Tego mi było trzeba,taki reset psychiczny. A dziś już był powrót do codzienności, rano pobudka, podróż do domu no i potem do pracy.
A tutaj jeszcze wrzucę Mietka i Witusia, Witusia jest niestety tylko kawałek,bo gdybym się bardziej wychyliła to by uciekł

Ale widać jego piękny puszysty ogon.

Nulki tym razem nie sfotografowałam, ale ostatniej nocy przyszła do domu, leżałam jak skamieniała żeby jej nie wystraszyć, ale i tak nie spodobało jej się że jestem, więc wyszła ostentacyjnie trzaskając klapką
