Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część II

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sty 01, 2016 21:36 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Obrazek
ObrazekObrazekObrazek

Salem 11

Avatar użytkownika
 
Posty: 2810
Od: Czw paź 24, 2013 20:05

Post » Nie sty 03, 2016 0:02 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

UWAGA UWAGA !!!!!

Kochane dziewczynki mam świadomość,że to forum o kotach ale jak wiemy i psy niekiedy te tutaj występują. Stąd moja prośba/pytanie: Miał ktos kiedys do czynienia z obrożą feromonową dla psa? Chodzi o Brutusa. Ja wiem,że on się boi strzałów a dopóki jeppanym wieśniakom okolicznym nie skończy się zapas petard będą strzelac a pies będzie reagował tak jak reaguje, w Sylwestra dostał takiej małpy,że mnie pogryzł. A potem się posikał ze strachu. Wybaczam mu oczywiście,że wybaczam ale niestety świadkiem całej sytuacji był kolega jeszcze małżonek, pijany w trzy dupy, który stwierdził co następuje; mianowicie pies won. On nie będzie ryzykował,że ugryzie jeszcze kogoś. Mam się psa pozbyć zanim on wróci w marcu. Nie oddam Brutusa powiedziałam już. Opinia kolegi wisi mi nader ciężkim kalafiorem. Ale jednak coś z tą sytuacją zrobić muszę, bo faktem jest,że Brutus reaguje z roku na rok coraz gorzej,i coraz bardziej agresywnie. Moi weci na urlopie, znalazłam na necie obroże feromonowe uspokajające ale nie wiem czy jest sens kupowac? Moze ktos Was cos wie w tym temacie czy warto czy nie. Bo jako ostatecznosc myslé nad podawaniem srodkow uspokajajacych ale to jak wiadomo ostatecznosc. Szkoda mi zwierzaka no szkoda jak cholera jasna co on biedny winien,ze tak reaguje? Mam powystrzelac wszyskich okolicznych,zeby fajerwerkow nie odpalali czy co?
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Nie sty 03, 2016 0:27 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Kurcze , nie wiem , może na koty wrzuć ?

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Nie sty 03, 2016 0:27 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Nie wiem jak ta psia, ale moja kota na obrożę (kocią) feromonową reaguje bardzo dobrze. Wielu kotom pomaga, ale na część nie działa za bardzo. Chodzi mi o Settle down/Good behaviour. Niestety to trzeba wypróbować żeby stwierdzić jak ten typ ma. Pocieszające że działa ok. miesiąca, więc można założyć tydzień -dwa przed świętami i do 3 Króli wystarczy.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Nie sty 03, 2016 1:27 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Co mnie najbardziej martwi to fakt,że Brutek obecne reaguje agresją na każdą próbę choćby podejścia do jego łóżka. Zaczyna się dziac to samo co było, kiedy go przywiozłam. A kolega małżonek też nie ułatwia mi sprawy bo tylko na niego wrzeszczy i stanowczo twierdzi,że nie ma zamiaru ani go głaskac ani karmić a najlepiej by było żeby tu cytat" Ten skur****** syn zniknął mu z oczu" A ja wiem,że Brutus to rozumie niestety.... Ponadto doczytałam o obrożach i pisze jak byk,nie stosować w przypadku zwierząt agresywnych. I teraz nie mam pojęcia, Brutek jest agresywny czy nie jest?
Co nie zmienia faktu,że ładne dwa lata prób uspokojenia psiska ( z sukcesem ) właśnie mogę sobie w kiblu spuścić....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Nie sty 03, 2016 1:31 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

temu małżonku też by się chyba taka obroża przydała :/, wybacz tę uwagę....
kurdęż, szkoda psiora, ewidentnie mu psychika poleciała ze strachu :(

KotkaWodna

Avatar użytkownika
 
Posty: 2588
Od: Pon kwi 07, 2014 21:26
Lokalizacja: Dwie Rzeki

Post » Nie sty 03, 2016 1:34 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Temu małżonku to najbardziej by się przydał odwyk i wizyta u psychiatry kurde mać. A ja powiedziałam Brutusowi na samym początku naszej znajomości,że mój dom jest tym, którego szukał całe swoje psie zycie. I ze nikomu go nie oddam. I ze nie pozwolę ,żeby ktokolwiek go skrzywdził. I doprowadzę do sytuacji,że Brutek wróci do normy choćbym miała na głowie stanąć. A kolega małżonek niech sobie gada co chce, ostatecznie Brutus jest MOIM psem. tak samo jak koty i Trufla.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Nie sty 03, 2016 8:43 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Pies wydaje się w tak złym stanie, że podanie psychotropów byłoby jak najbardziej zasadne. Kombinowanie z obróżką w momencie, gdy pies źle interpretuje bodźce i w poczuciu ciągłego zagrożenia, gryzie właściciela, jest jak serwowanie herbatki z meliską osobie z psychozą reaktywną, która walczy z zmarsjanami. Brutus cierpi i wymaga szybkiej i skutecznej pomocy. Obróżka byłaby dobra po opanowaniu stanu ostrego.
Może na dogomanii ktoś mógłby Ci polecić mądrego weta.
Trzymam kciuki za zdrowie Brutusa. :ok: :ok: :ok:

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Nie sty 03, 2016 13:20 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Jest coś takiego jak krople bacha. Są komponowane specjalnie dla danego zwierzaka, ale nie działają od razu, trzeba je podawać ileśtam tygodni. ab. podawała je swojej kotce Szajce (u niej dwie kotki rosyjskie niebieskie nie bardzo mogły się dogadać). Chyba dla psów takie krople też są robione. Zapytam jak u niej będę.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35094
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Nie sty 03, 2016 14:32 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Zgadzam się z lilianaj.
Obróżki, kropelki- to chyba za słabe środki w tej sytuacji.
Dobry wet i farmakologia, plus dobry trening pod kierunkiem behawiorysty.
No i sama wiesz, czasu trzeba, dużo czasu.
Współczuję Tobie i psisku :(

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39506
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Nie sty 03, 2016 16:52 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Co mnie najbardziej wkurza w tej całej sytuacji to nie to,że mnie dziabnął. Nie to,że reaguje warczeniem na jakże uprzejmą prośbę "rusz włochaty zad kochanie i śmigaj siusiu bądź grzecznym pieskiem" nie . To mnie nie wkurza. Przywożąc Brutka do domu miałam świadomość,że jest psem po przejściach, niepewnym psychicznie i diabeł jeden wie co mu do tej nieszczęsnej zakręconej łepetyny wpadnie. Liczyłam się z faktem,że będzie ciężko i owszem było ciężko ale udało nam się wypracować pewną płaszczyznę porozumienia, z posikującego ponuraka którego trzeba było omijac szerokim łukiem przy misce i pilnować,żeby broń boziu żadne dziecko mu pod pysk nie podeszło w ciągu dwóch lat udało mi się zrobić włochatą kupę miłości i szczęścia. Spokojny, karny pies, można mu było przy sporej dozie uporu wyjąć kość z ryja i słowem się nie odezwał. Właził na kolana i dawał ze sobą robić wszystko. I wystarczył jeden zasrany Sylwester żeby dwa lata naszej ciężkiej pracy poszły się jeb** za przeproszeniem. Właściwie to nawet nie Sylwester, przeciez to wszystko się zaczęło już 28 grudnia. Wieśniaki się bawią jak widac hucznie. A w Sylwka mam wrażenie wystąpiła zasrana kumulacja i się stało co się stało. Wnerwa mam nieziemskiego przysięgam. Cała robota od początku, od nowa po kolei. I teraz tylko jest pytanie, czy w tym roku na jego zakończenie Brutus urwie mi łeb przy samej dupie czy może tylko poważnie uszkodzi jakąś część ciała? Bo przecież wiadomo, bez fajerwerków nie ma zabawy. A czym wcześniej zaczniemy strzelaninę tym lepiej.... Przysięgam, mam ochotę kogoś zabić. W przyszłym tygodniu zabieram Brutalnego Brutusa i jadę do moich wetów, zobaczymy, co powiedzą, może oni mi polecą behawiorystę gdzieś w okolicy? Jak widać przeceniłam swoje możliwości a sama miłośc nie wystarczy, żeby ustawić tego biedaka do pionu i nie obawiać się o to,że mi kiedyś rękę odgryzie. A uśpić go nie pozwolę. Musi do cholery być jakiś sposób, no musi i już.....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Nie sty 03, 2016 16:52 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Co mnie najbardziej wkurza w tej całej sytuacji to nie to,że mnie dziabnął. Nie to,że reaguje warczeniem na jakże uprzejmą prośbę "rusz włochaty zad kochanie i śmigaj siusiu bądź grzecznym pieskiem" nie . To mnie nie wkurza. Przywożąc Brutka do domu miałam świadomość,że jest psem po przejściach, niepewnym psychicznie i diabeł jeden wie co mu do tej nieszczęsnej zakręconej łepetyny wpadnie. Liczyłam się z faktem,że będzie ciężko i owszem było ciężko ale udało nam się wypracować pewną płaszczyznę porozumienia, z posikującego ponuraka którego trzeba było omijac szerokim łukiem przy misce i pilnować,żeby broń boziu żadne dziecko mu pod pysk nie podeszło w ciągu dwóch lat udało mi się zrobić włochatą kupę miłości i szczęścia. Spokojny, karny pies, można mu było przy sporej dozie uporu wyjąć kość z ryja i słowem się nie odezwał. Właził na kolana i dawał ze sobą robić wszystko. I wystarczył jeden zasrany Sylwester żeby dwa lata naszej ciężkiej pracy poszły się jeb** za przeproszeniem. Właściwie to nawet nie Sylwester, przeciez to wszystko się zaczęło już 28 grudnia. Wieśniaki się bawią jak widac hucznie. A w Sylwka mam wrażenie wystąpiła zasrana kumulacja i się stało co się stało. Wnerwa mam nieziemskiego przysięgam. Cała robota od początku, od nowa po kolei. I teraz tylko jest pytanie, czy w tym roku na jego zakończenie Brutus urwie mi łeb przy samej dupie czy może tylko poważnie uszkodzi jakąś część ciała? Bo przecież wiadomo, bez fajerwerków nie ma zabawy. A czym wcześniej zaczniemy strzelaninę tym lepiej.... Przysięgam, mam ochotę kogoś zabić. W przyszłym tygodniu zabieram Brutalnego Brutusa i jadę do moich wetów, zobaczymy, co powiedzą, może oni mi polecą behawiorystę gdzieś w okolicy? Jak widać przeceniłam swoje możliwości a sama miłośc nie wystarczy, żeby ustawić tego biedaka do pionu i nie obawiać się o to,że mi kiedyś rękę odgryzie. A uśpić go nie pozwolę. Musi do cholery być jakiś sposób, no musi i już.....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Nie sty 03, 2016 17:01 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Kasiu trzymamy kciuki za Brutuska. Moja koleżanka ma od lat 9 sukę owczarka niemieckiego chowana od szczeniaka a więc pies nie po przejściach tylko dopieszczony. Przed świętami moja koleżanka malując się do pracy upuściła pomadkę która upadła przed psią mordą, koleżanka się nachyliła aby ją podnieść i Kama (tak ma na imię jej suka) ni stąd ni zowąd rzuciła się na jej rękę. Tak niefortunnie ją ugryzła że potrzebna była interwencja chirurgiczna. Była z psem u weterynarza i dostała proszki na uspokojenie, narazie ją obserwuje ale już taka sytuacja się nie powtórzyła. Może i Brutus się uspokoi. :ok: :ok: :ok:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26800
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sty 03, 2016 18:36 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Zwierzęta nie różnią się zasadniczo od ludzi. Także mogą cierpieć z powodu zaburzeń psychicznych i zapadać na rozliczne choroby. Oczywiście diagnostyka tych chorób nie jest tak dosknale rozwinięta, jak w przypadku psychiatrii ludzkiej, ze względu na barierę komuniacyjną i niemożliwości zebrania wszystkich informacji co do obajwów. Choroby psychiczne wiążą się z zaburzonym wydzielaniem neuroprzekaźników, a mózgi przecież mamy podobne. Brutusa trzeba leczyć. Problem polega na odpowiednim dobraniu leków, bo to zależy od indywidualnej podatności na leczenie.
Potrzebny mądry wet, który się na tym zna.
A zwyczajów ludzkich nie zmienisz, ani nie przeskoczysz.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Nie sty 03, 2016 18:55 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Ja tylko się wnerwiam na głupie gadanie. Bo co , bo pies świruje to juz, bęc i do piachu? a niby co on winien? Pięć lat swojego życia spędził przerzucany z miejsca na miejsce bo niby ma trudny charakter a nikt nie wziął pod uwagę,że pies potrzebuje czasu,żeby się przystosować, oswoic miejsce... Ja mu dałam tyle czasu ile potrzebował, i nadal mu daję ten czas. Mam świadomość że Brutus to nie Trufla która mam od szczeniaka i dla której jak do tej pory największą trauma jaką przeżyła był klaps we włochaty zadek zwinięta gazetą za zjedzenie moich kapci. Znaczy pacnęłam flądrę za szczeniaka żeby wiedziała kto w domu rządzi i od tamtej pory nie ma z nią problemów, nie gryzie, nie drapie ogólnie jest kochana aczkolwiek rozpuszczona jak dziadowski bicz.... A Brutus to Brutus, inny pies inna psychika wszystko inne plus jak mówię, trauma trwająca 5 lat.... Mam nadzieję,że moi weci jeśli sami nie dadzą rady dadzą mi namiar na kogoś kto nam pomoże. Bo nie pozwolę,żeby Brutusowi coś się stało, nawet mowy nie ma. Bo obiecałam mu dom a ja dotrzymuje słowa....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Meteorolog1 i 53 gości