Miciu, widziałeś, widziałeś co się wczoraj wieczorem działo?
Nawiała Balbina

Podglądnęła zapewne jak to czasem robi Cosia i gdy zobaczyła Obcego na dachu komórki, wspięła się po wierzbie i jakos tak jej dobrze poszło, że wskoczyła na murek i darła się na Obcego i sama ze strachu pewnie też. I zniknęła w czeluściach późnego wieczoru
No świetnie, Balbi nie opuszczała ogrodu przez ostatnich kilka lat, jak sobie poradzi????
Pikanterii dodaje fakt, że dzisiaj świtem miałam odwieźć syna na operację do szpitala, a kota nie ma
Nie będę opowiadać jak długo jej szukałam świecąc, wołając, gotując rybę, itd. Na poszukiwania ruszyła też Cosia, więc już dwa koty przepadły.
Cosia jest jak dziecko, w pewnym momencie robi się śpiąca, wraca i pada i tak też uczyniła.
A ja miałam Balbinę namierzoną dwa ogrody obok, ale im bardziej ją zachęcałam do powrotu, tym bardziej pokazywała co o tym myśli
Spasowałam po 23-ciej, zostawiłam klapkę otwartą i czuwałam, ale w domu. Trochę mi zeszło, ale Balbi grzecznie wróciła sama i wszystko opowiadała wszystkim. A ja myślę, że Mić ją przyprowadził
Odwiozłam dziecko do szpitala i po powrocie z siekierą, piłą i mordem w oczach zrobiłam porządek z wierzbą.
Sporo wyrąbałam....

Balbisia się bardzo zdziwiła, Cosia obraziła, a Czitka mocno zainteresowała.

Jak to, to już nie wyjdę?
Ale za chwilę było mnóstwo zabawy w wierzbie leżącej, czyli drzewie poziomym



A z dachu komórki wszystko obserwował ze stoickim spokojem Obcy.
Obcy wypiękniał.

Chciałam go nawet pogłaskać po główce, wyciągnęłam rękę i......niestety
