» Wto paź 25, 2011 20:06
Re: Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy :))) część 4.
Dałam się grzecznie wysmarować. Nawet duża nie pakowała mnie do torby, jak kazała ciocia, tylko wzięła na ręce i wysmarowała, a ja wytrzymałam i nawet nie pisnęłam.
Fasolka
Normalnie ktoś mi podmienił kotkę w ciągu tych (wielu) godzin, kiedy byłam w pracy.
Co prawda rany ma w tych samych miejscach, musi być bliźniaczką Fasolki, ale dziw bierze, że tak łatwo poszło. To wydarzenie oszczędziło nam wyprawy do gabinetu jutro, jestem wdzięczna bardzo, bo w związku z tym, że jak zwykle zostałam sama na polu boju w pracy, naprawdę nie wiem, jakbym miała przeprowadzić poranną wyprawę.
A ze smutnych wiadomości: wracając do domu, znalazłam nieżywego kota. Dorota wie, bo akurat rozmawiałyśmy przez telefon, więc była świadkiem mojej histerii.