Wróciłam od lekarza, kawcia a potem nauka. Będę miała czas, bo M.ój cały tydzień na popłudnia chodzi do pracy...
Wczoraj dołek osiągnął apogeum i tak ryczałam, jak nienormalna.. Koty zachowały sie jak nikt inny... przyszły, siedziały przy mnie. Nawet spały ze mną, nawet Xelmo, spał na moich nogach. Nie denerwowały. Były..
Odkryły kotuszki jeszcze jedną nowa zabawę...
Mówiłam, że w drzwiach łazienkowych mamy zamiast kratki wentylacyjnej trzy otwory wycięte? I koty wykorzystują je do szaleńczej zabawy. A wygląda to tak: jeden z jednej strony drzwi- drugi z drugiej, i polują na siebie przez te dziury, atakuja łapkami, wsadzają noski, i mają TYLEEEEEEE uciechy, że aż zszokowana byłam wczoraj, ile czasu przy tych drzwiach spędzili. Dobrze, że mają blokadę, i się nie przytrzasną koty, bo czasami bawią się też pomiędzy drzwiami a furtyną!
Bombi jednak z rana przebiła wszystko... rozpłaszczyła się jak mokra plama przy tych drzwiach, przysnęła do jednej z dziurek, "wcisnęła" oczko i tak sobie tam leżała i patrzyła na świat przez dziurke w drzwiach

Jak to słodko wyglądało!! A ona autentycznie zainteresowana, co też może tam zobaczyć...
P.s. Xelmo popuścił- strasznie rzadkiego kupala. futerko umyłam. W kuwecie potem jeszcze większa WIELKAA rzadka kupa.

nie wiem czy ta mieszanka mu nie służy ?