Witamy Kochane Cioteczki
Dzisiaj trzynastego. Ten dzień okazał się szczęśliwy dla ok. 3-miesięcznej przepięknej kotuni w typie norweskiego leśnego (a może całkiem norweskiej leśnej). Ale zacznę od początku. Mój TŻ zgłodniał i postanowił zajechać na stację benzynową na hot doga. Na trasie do pracy ma dwie stacje benzynowe po obu stronach drogi. Zawsze skręcał w prawo, dziś skręcił w lewo. Znalazł tam błąkającą się od piątku małą koteńkę. Nikt nic nie wiedział o kociaku, a maluch wlókł za sobą bezwładny ogon. TŻ skontaktował się ze mną, ja zaś zadzwoniłam do wetki, że za pół godziny będzie miała pacjentkę.TŻ zamiast naprawiać awarię maszyny, pojechał oddać w ręce fachowca kocią awarię. Spotkaliśmy się koło 20:00 u wetki. Kiedy zobaczyłam prześwietlenie, zrobiło mi się słabo. Tuż za miednicą brak kręgosłupa - po prostu przerwa długości ok. 0,5 cm. Na granicach przerwy zmiażdżone kręgi. Zwieracze działają - z koteńki nic się nie wylewa. Tylne łapki są sprawne.
Jutro o 9:00 operacja. Proszę - trzymajcie kciuki. Nie wiem, czy kotunia zostanie z nami, czy ją wyadoptuję. Już teraz widzę, że nie będzie to łatwe. Koteczka cudna i miziasta. Ale wątpię, czy znajdę domek, któremu zaufam na tyle, żeby powierzyć to słoneczko. Na razie po operacji będzie z nami.
Próbowałam sfocić koteńkę, ale okazało się to niemożliwe. Ona jest tak spragniona czułości, że wystarczy jedno spojrzenie, a już biegnie i ociera się.
Bardzo, bardzo proszę o kciuki. To nie będzie łatwa operacja.
Trzymajcie kciuki za tę malutką. Ona naprawdę dużo wycierpiała.