Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon wrz 21, 2009 10:28 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Walczymy.

Dla mnie to jest tak abstrakcyjne, że szok :roll:
No ale jak jest tak jak ma być to jest dobrze :roll:
:ok: :ok: :ok: :ok:

estre

 
Posty: 14776
Od: Pon sty 07, 2008 17:05
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon wrz 21, 2009 10:37 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Walczymy.

AYO, wiesz jaki jest mój stosunek do pomocy - to jest zawsze dług a długi należy spłacać. Dobrze, jeśli ma się pewnośc że będą możliwości a jeśli nie? Bo ja nigdy nie wiem jak mi się poturla. I co? "Moralniak"? Bardziej od długów nie cierpię tylko "moralniaków" i hokeja na lodzie. A! I koniaku. Dlatego nie mam kart kredytowych, pożyczam najwyżej książki w bibliotece, długopis jeśli muszę i unikam jak ognia brania. Wolę dawać jeśli mam taką możliwość - nie musze potem pamiętać że trzeba oddać, mogę spokojnie zapomnieć i nic mi na głowie nie "wisi". I nie zostawia doła pt. "znów sobie nie poradziłaś, nie umiesz nawet tyle" - to też dość ważne w całokształcie dupianej samooceny.
To tak od tyłu patrząc...
A co do tych ważnych kwestii.... Nie mam decyzji co dalej z cewką. O ile wiem po poprzednich (piątkowych) rozmowach, czekamy aż się zregeneruje i będzie jeszcze raz próbował przetkać "o ile w ogóle coś z tego będzie". Nie muszę chyba nadmieniać ze to "o ile w ogóle coś z tego będzie" zaczyna mi się śnić po nocach. A jak nic z tego nie będzie?
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pon wrz 21, 2009 10:48 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Walczymy.

Takiej opcji nie bierz w ogóle pod uwagę.
Powtórze za dziewczynami, że trzeba to będzie skonsultować choćby tylko wirtualnie ze sprawdzonymi fachowcami bo ten doktorek to jakiś nie teges :evil:
Powymandrzam się trochę, bo sama najlepiej wiesz, że teraz priorytetem jest zagojenie się Kłaczka. Jak zdarzają mi się w życiu sytuacje, których całokształt jeży mi włos, to staram sie myśleć możliwie najkrótszymi etapami - to pomaga wyłączyć panikę :ok:
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Pon wrz 21, 2009 10:58 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Walczymy.

Teraz czekamy. Teoretycznie jakieś dwa tygodnie, praktyka... się okaże. Mam sie pokazać z delikwentem koło czwartku - piątku. Stawiam na piątek. Potem... Kolejna operacja, kontrast, próba udrożnienia cewki. I tu mam stresa. Jak diabli.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pon wrz 21, 2009 11:09 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Walczymy.

Czyli masz czas na doczytanie, może ktoś Ci coś doradzi :wink:
Ja mogę niestety tylko potrzymać
:ok: :ok:
:ok: :ok:
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Pon wrz 21, 2009 11:20 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Walczymy.

Dokładnie - mam czas zwariować. Szału dostaję pomalutku. Na razie to kombinacja jak pogodzić kota z pracą bo przecież go nie zostawię na 12 godzin bez opieki. Siedzę na doopie w domu i tyle. Jutro i tak muszę jechać do KRK bo gnojstwo odwożę do jej nowego domku, ale to szybciutko objadę i wracam. Uziemienie Kłaczka w transporterze nie wchodzi w grę, pozostaje latanie za nim z ręcznikami papierowymi bo chłopak przecieka dość mocno. Jak go zostawię jutro na te 4 godziny mniej więcej bo tyle trzeba zeby objechać... Cholercia, będzie sajgon.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pon wrz 21, 2009 11:30 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Walczymy.

Moge tylko kciuki potrzymac :ok: :ok: :ok:
Nic a nic sie nie znam :oops:
Monika & Ruda i Kropek. Za TM Bursztyn, Kocinka, Cykoria, Wodzik, Dyś i Zuzia..
Nasz wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... #p10850216

Monika

 
Posty: 17879
Od: Pt lut 22, 2002 12:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon wrz 21, 2009 11:32 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Walczymy.

Monika pisze:Nic a nic sie nie znam :oops:

To tak jak ja. :x
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pon wrz 21, 2009 11:52 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Walczymy.

A OMC Teście? Tak dorywczo...
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Pon wrz 21, 2009 12:10 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Walczymy.

Odpada. OMC mamusia ma teraz szczyty działkowych działań plonobierczych, zatem w zasadzie mieszka na działce i do domu zawija średnio dwa razy w tygodniu. OMC tatuś... Inna bajka, czas ma, nudzi się jak reks i... Nie poproszę za cholerę! Dlaczego? Ano już objaśniam. Jak Kłaczek się tak pogorszył w czwartek, poprosiłam OMC tatusia żeby pojechał ze mną weta poszukać. Po mieście - on je zna, zna ludzi, również wetów. To dzięki niemu zdobyłam "komórkę" do weta leczącego Kłaczka i mogłam próbować skonsultować się po godzinach. Ok, jeździliśmy z godzinę - na Okocim i potem pod lecznicę. Jak odbierałam Kłaczka po operacji, w piątek, zaproponował ze podjedziemy samochodem. Powiedziałam że nie trzeba bo przecież to 10minut na butach więc nie ma sensu auta palić ale i tak pojechaliśmy bo OMC tatuś ma opcje "chcesz nie chcesz i tak ci pomogę" a auto stało na miejscu nie w garażu itd. Od weta pojechaliśmy jeszcze po transporterek plastikowy żeby Kłaczek miał w czym pomieszkać - ułatwiło mi to życie niezaprzeczalnie, pieszo nie zdążyłabym przed zamknięciem sklepu.
Nazajutrz w busie do KRK nadziałam się na koleżankę OMC mamusi z działek - okazało się że OMC tatuś już się na działkach pożalił że "nic innego nie robi tylko całymi dniami z kotem jeździ a ile kasy idzie w leczenie tego kota to już w ogóle rozum przechodzi". Dziękuję, ja już więcej nie skorzystam z propozycji OMC tatusia. W czwartek była mi ta pomoc potrzebna faktycznie i jestem wdzięczna za nią, ale w piątek nalegał tak ze nie potrafiłam odmówić obawiając się urazić, zwłaszcza że potrafi strzelić focha w takiej sytuacji, a okazuje się że żali się po ludziach jak to musi z kotem jeździć. Więc nie będzie angażowany w żaden sposób w kocie sprawy żeby nie miał powodu do żalu. Niech moje koty nie będą mu obciążeniem. Swoją drogą g... go obchodzi koszt leczenia - nie jego kasa, więc nos do ula.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pon wrz 21, 2009 12:17 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Walczymy.

No to wszystko komprende :evil:

A co R. na to [chorobę nie tatusia]?
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Pon wrz 21, 2009 12:40 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Walczymy.

Ano, będziemy walczyć. Kłaczek to także jego kot. Właśnie dzwoniłam do Pani Eli w Wawie - pogoniła mi kota. Tzn dołożyła strachu - mówi że sytuacja jest bardzo poważna (to ja wiem, ale jak to mówi fachowiec to brzmi strasznie) i poleciła kontakt ze specjalistą od kocich spraw moczowych. W Warszawie. Skonsultowałam to z Rajmundem - ja już nie mam środków, koszt pewnie będzie kosmiczny, bez konsultacji takiej decyzji nie podejmę. Kwestia nawet jechać tam - Rajmund ma opcję kierowca kat.B, ja nie. A Rajmund przylatuje jutro i będzie tutaj przez jakieś dwa tygodnie. Na hasło "Warszawa" odzew "rany Boskie" -nawet się nie dziwię - po czym "to dzwoń tam, dowiedz się co i jak, dowiedz się za ile (no jakoś na milionerów nie trafiło to trza zmierzyć siły na zamiary) i jak się da to pojedziemy, tylko się zorientuj ile to będzie trwało, czy przechowają kota, i co z nami i jak kot jazdę zniesie". No, wiem - na hotel to nie ma szans. Rajmund też ceni życie zwierzaka.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pon wrz 21, 2009 12:46 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Walczymy.

Oj, to dobrze, że nie będziesz sama :wink:

Udał Ci się TZ ale to już przecież wiesz :wink:
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Pon wrz 21, 2009 12:47 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Walczymy.

Wiem. On jest wyjątkowy.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pon wrz 21, 2009 12:54 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Walczymy.

Sorry, że na tę sama nutę, ale widzę, że problem kasy jednak w leczeniu się przewija. Mnie najłatwiej jest rozwiazywać po jednym problemie naraz - jeśli teraz NAJPILNIEJSZYM problemem jest zdrowie Kłaka = fachowej konsultacji, to rozwiąż może ten problem, najlepiej jak Ci się uda, z pomocą forumowiczów. Sama widzisz, że Ty o nic nie prosisz, ofety pomocy same się pchają :mrgreen: Problem zwrotu kasy, moralnego zobowiązania, jest problemem kolejnym, który, w przeciwieństwie do kociego pęcherza, może poczekać albo rozwiązywać się na raty ...
W najgorszym razie może po prostu zlicytujesz Kłaka :lol: - każda Ciotka, która pomogła (albo wujek) weźmie go na czas proporcjonalny do wysokości pomocy :ryk: ?
Niestety, nie bardzo mogę oferować pomoc typu nocleg, chyba, że na podłodze (kawalerka) ... ale chętnie dołożę się coś niecoś do konsultacji - choćby ze szczęścia, że Bandido przestał pawikować i nie muszę tych pieniędzy wydawać na jego leczenie.

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 411 gości

cron