Kochane Cioteczki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie pisze teraz nawet o Jerzyku, bo codziennie po pracy jezdze z Jerzykiem na kroplowki, a kiedy wracam staram sie nie myslec, tylko utulac moje Ukochania... Moj Płomyczek nie czuje sie dobrze, prawie nie je juz os soboty (wylizuje tylko sosik z puszki), bardzo schudl i jest slaby... Za duzo mial przezyc ostatnio:((((((( (w niedziele przy lecznicy - tuz przy drzwiach odpadlo dno transportera (sic) i Jerzyk wypadl i uciekl. Szukalam go caly dzien, pomagaly mi kochane poznanskie Cioteczki (Petka, Etka i Aga), ktorym calym sercem dziekuje!!!! Szukali rowniez Kochani Weci prowadzacy Jerzyka!!! Przyszedl do mnie dopiero gdy zrobilo sie ciemno i cicho- umarlismy ze szczescia, ale w miedzyczasie oboje umarlismy ze strachu ze sto razy... Los nie szczedzi nam "rozrywek"... Transporter puscil, mimo ze w lecznicy otwieralismy tylko drzwiczki

Nie wiem dlaczego taka u nas dziwna tragiczna passa. Byle tylko Jerzyna sie wykaraskal- znowu żebrzę u opatrznosci, znowu staram sie przeblagac los!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
MUSI BYC DOBRZE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
I znowu blagam Was o kciuki...
Przepraszam za placzliwy ton, ale straszny ze mnie teraz smutas
