Od wczoraj rano nie było biegunki, kupka maleńka, ale bardziej już "stabilna", mała ma apetyt, wcina tego kurczaka z ryżem az miło, mama przesadzila, ale ona każdego by
chciała utuczyć i może to zrobić w szybkim tempie

Strasznie chce miziania, bardzo jest nerwowa, niespokojna, dopiero jak się naje, uspokaja się, zaczyna się myć i czasem głęboko, z ulgą wzdycha, ale nie ma śmiałosci wskoczyć na kolana. Siedzi i udeptuje podłogę, wyglada to okropnie - jak proszalna babka. Ale witała mnie już w przedpokoju (poprzednio wychodziła skadś po kilku minutach). Bardzo też czeka na przyjście mamy - siedział u mnie na kolanach, ale na stuk drzwi od windy odwracalł główkę w tamtą stronę w nadziei, że mama zaraz wejdzie. No i jak weszla, to była wielka radość. Dziś rano miauczała głośno, jak mama przyszła i nie chciała jej wypuścić.
Mam trochę swędzącą krostkę na wewnetrznej stronie ręki poniżej łokcia,
posmarowalam sie Tridermem (ma w skladzie clortimazol) - ktoś z Was stosował to może? Może to tylko pryszcz, mała brudna jest dość...
Nigdzie nie widzę śladu po pobraniu krwi, a wet mówił mi, że była zrobiona pełna morfologia i test na białaczkę - krew chyba z łapki się pobiera, czy nie? Może już zniknął (pobranie było zrobione chyba 20 września)?