Kochani, przeprowadzka dosłownie "za pasem", coraz bardziej martwię się, jak ją zniesie Gulasz

. To koci neurotyk i histeryk w jednym, każda zmiana w codziennym rytualne dnia lub w układzie mieszkania powodują u niego napady lęków i w efekcie spędza całe takie "inne" dni schowany za kanapą

. Zeszłoroczny pobyt na wsi też spędził za kanapą (a właściwie we wnętrzu kanapy, wcisnął się do środka), bite dwa tygodnie. Wychodził tylko nocą, najeść się i odwiedzić kuwetę

. Wyciągany z kanapy i brany na ręce cały się trząsł i gubił gwałtownie sierść, a serce waliło mu, jakby właśnie brał udział w maratonie

.
Chyba nie mam się co zastanawiać, tylko kupować Feliway'a, może dzięki temu Gulasz odnajdzie się w nowym domu po upływie jakiegoś miesiąca..?
Dziś Gulasz po raz kolejny pokazał mi, na co go stać jeśli chodzi o ataki lęku.
Otóż nagle usłyszałam dobiegający z balkonu straszliwy rumor - to Gulasz uciekał w takiej panice, że dosłownie na oślep, wpadając na wszystko, co się po drodze napatoczyło. Na koniec zdążyłam tylko jeszcze zauważyć maksymalnie najeżony koniuszek Gulaszowego ogona, znikający za kanapą

.
Poszłam na balkon sprawdzić co się dzieje, i zauważyłam czerwoną koszulkę, wiszącą na haczyku od balkonowych doniczek. Wiatr musiał ją strącić z balkonu sąsiada mieszkającego piętro wyżej... Koszulkę zdjęłam z haczyka i poszłam do pokoju, trzymając ją w ręku. Pech chciał, że akurat wtedy Gulasz odważył się wyjrzeć zza kanapy... zobaczył w moim ręku czerwoną koszulkę i zwiał z powrotem w tempie super-ekspress .
Siedzi za kanapą już trzecią godzinę

.
Tymczasem Bigos, jak to Bigos, wcale się nie przestraszył, obserwował powiewającą na haczyku koszulkę z niekłamanym zainteresowaniem, a kiedy atrakcji nastąpił koniec, poszedł spać na kanapę (za którą wciąż jeszcze siedzi przerażony Gulasz), o tak:
