Ja nie wiem z czego tu się Ciotki tak cieszą

To jest bardzo poważna MYSZYN i dla Niej i dla nas! Teraz to chyba bardziej dla nas, bo się bardzo martwimy

Od wczoraj naszej Myszi nie widać
A wszystko wyglądało tak:
wczoraj, po wpuszczeniu Myszi do akwarium (full wypas jak na pierwszą mysz w domu), Myszi obleciała całe akwarium w poszukiwaniu możliwości ucieczki. Kiedy okazało się to bezskuteczne, usadowiła się na sianie i niuchała. Jak już obniuchała całe akwarium, przegryzła trochę sianka poczęła się myć. Myła się bardzo dokładnie

Pyszczek, główka, uszka, brzuszek, łapki i dupcię

Po czym zaczęła się mościć w sianku. Mościła się kilka dobrych minut. Po paru minutach sianko przestało się ruszać i do dzisiaj ślad po Myszi zaginął
Stawiamy na to, że odsypia wczorajsze atrakcje. No albo znowu zapadła w sen zimowy (?). W nocy na pewno nie buszowała, budziłam się co jakiś czas i nasłuchiwałam. Z resztą rano jedzonko nie tknięte i żadnych bobków

Ale mam nadzieję, że z nią wszystko ok. Martwimy się.
Grześ ochrzcił Myszi - stwierdził, że musi rymować się z Matydlą, więc nazwał Myszi BRUNHILDĄ.
Matylda trochę jest obrażona, nie wie zbytnio na co, ale coś czuje, że jest nie tak

po przyjściu do domu najpierw lecimy do Bruni a dopiero później witamy się z Tyldą. No więc się obraziła.
Nie wiem jak będzie wyglądała nasza przyszłość. Plany były takie, żeby wypuścić Bruni na dwór jak będzie już ciepło. Ale dużo zależy od tego jak będzie się czuć i zachowywać.
Domysić się raczej nie zamiaruję. Bruni jest malusia, ma z 2-3 cm tylko. Nie przypuszczam żeby była w ciąży.
I tak trochę w kropce jesteśmy...