Też się przychylam ku spiskowej teorii kociej wszechrzeczy
Krowaśnia jest zwierzątkiem, które na wszystko musi
paczać i we wszystkim brać udział.
Robiłam kotlety z boczniaków, koszmar, jedna ręka do roboty, druga do odganiania Krowy od kuchni i patelni.
Na koniec zeżarł jednego i poszedł do braci, teraz leżą
tak :


i nie, one nie są normalne
Krowa aportuje, namiętnie, nagminnie, już mi się robi nadgarstek tenisisty, w nocy, nad ranem przynosi myszkę i kładzie ja
mnię na twarz, rzucam na śpiąco i za chwile mam ją znowu pod nosem...
W dzień aportuje bardzo ładnie, służę za rzutnik, rzucam, wyciągam rękę, myszka ląduje w dłoni, rzucam, wyciągam rękę, myszka ....itd aż mu się znudzi, czasem przy tym czytam, albo patrzę w net
Edit :
Piec faktycznie ładny, butelkowa zieleń, ten akurat nie mój niestety, mieszkanie jest wynajęte, zrobiłam generalny remont, ale piec zostawiłam, przydałoby mu się przełożenie, tyle, ze ja nie wiem, czy to nie ostatnia zima tutaj
Ceramika, to ręcznie robione i malowane hiszpańskie naczynie na wino. "Bukłaczek" sygnowany i datowany, lata 60 siate, kupiony w jakiejś zapyziałej rupieciarni na hiszpańskim zadupiu, podobał mi się i kosztował grosze
Dużo mam takich różnych różności w chacie
I mam
hopla na punkcie ręcznie tkanych dywanów, szczególnie takich tkanych przez koczowników, nomadów, mam jeden , zajmuje pół ściany, jest jak obraz ze zwierzątkami, wełniane żyjątka rodem z płócien Paula Klee .
I proszę (szarmancki ukłon )
gadać 
Edit 2 : Był post pwpw, na który częściowo odpowiedziałam i zniknął
