bo kocia miłość jest czasem okazywana w dziwny sposób. Ot taka Zofija. Spieprza przede mną jak chcę ją pomiziać czy wyczesać, ale jednocześnie chodzi przy nodze taty jak piesek. Generalnie nie jest zbyt miziasta, ale czuć w relacji z tą kicią miłość i przywiązanie. Czasami ma fazę fizycznego spoufalania się. Wtedy kładzie się na podłodze i daje się miziać, zamyka przy tym oczy i wywala brzuch do góry. Kiedy indziej pozwala się wyczesać. Ona to uwielbia! Nie walczy ze szczotką jak głupi kocur, ale wręcz domaga się tej szczoty, uwielbia to! Oczywiście długość i intensywność kontaktów z Zosią jest regulowana przez samą Zosię

.
Z kolei B... Król podwórka, dumny kocur, co to chodzi własnymi ścieżkami i w ogóle co wa to obchodzi co ja, kot robię? Jak mi zaszkodzi, to przyjdę z podkulonym ogonem i pozwolę się leczyć. Z kolei kiedy książe wróci do domu zmienia się w pluszową zabawkę. Leje się przez ręce, przywiera do człowieka, wskakuje do łóżek, głośno i stanowczo domaga miziania. Pozwala sobą nawet froterować podłogę (zabawa zwana również "kręceniem kota", potrzebny jest do tego kocur leżący na gładkiej powierzchni). Kiedy zacznie się kota miziać, wtedy ugniata i wbija pazurki. Tak delikatnie, jak kociątko. Biedny kotek nie rozumie, dla czego pańcia piszczy jak robi jej łapkami po twarzy albo po dekolcie.
swoją drogą, wasze kocury też tak lubią wasze biusty?
