» Nie lis 28, 2010 21:14
Re: Morfeusz, Kefir, Felicjan odszedł...............
dziękuję, dziś był kryzys, on już był duchem po tamtej stronie, widać to w oczach a ja nie miałam pewności, czy nie cierpi.Po południu bardzo płakał, dziwnie miauczał jakby się bał.
Wet podjechał na mój telefon do gabinetu i powiedział, że nocy by raczej Felicjan nie przeżył.
Pożegnałam go, utuliłam na drogę i smutno, bardzo smutno....choć wiedziałam, że na krótko do mnie przyszedł.
Kefir chodzi i miauczy strasznie.....