ellza1 pisze:hanelka pisze:ASK@ pisze:A on musi byc rozumiem jedynakiem.
Może niekoniecznie jedynakiem, ale bycie jednym z ośmiu kotów bardzo go... hm... rozprasza... i przeraża.
Codziennie rano, jak otwieram kuchnię, jest najpierw atak histerii:
Moja kuchnia! Słyszycie! Wynocha! Bo was zaraz pozabijam! Wszystkich! Zobaczycie! Nie podchodźcie tu nawet! Ratuuuuunkuuuuuu!!!!(Próbuje wszystkich bić, uciekając i drąc japę jednocześnie

a beczy przy tym jak mała koza. Wszystkich wkurza.)
Śniadanie działa uspokojająco (w miarę).
Jak jestem w domu, kuchnia jest otwarta i zdarza się nawet, że są "noski-noski" z którymś kotem.
Ale bez kontroli nie mogę zostawić ich razem nawet na sekundę.
Ło matko, skarbeńku hopsaj
i nie wrzeszcz tak, bo Ci towarzystwo łomot spuści

To było o Kardamonie. Dawno temu. Wkurzał wszystkich i łomot zbierał regularny.
A teraz, jak gdzieś idzie, to tak wybiera trasę, żeby się poocierać o jak największą liczbę kotów po drodze. Jak gdzieś się zbiera gromada, to kardamon wskakuje natychmiast w sam środek grupy. Jest bardzo prokoci, propsi i super proludzki. Szkoda, że nie udało się go wyadoptować, kiedy bycie w stadzie jeszcze mu się tak bardzo nie podobało.
A teraz tak wrósł, tak zapuścił korzenie, jest taki szczęśliwy, że mam poważny dylemat czy naruszać w ogóle ten stan, serwować mu nowe stresy, nowe cierpienia. Ech...
Dlatego na razie temat Kardamona jest zawieszony.
Duszkomiś za to na pewno szuka domu. Bardzo, bardzo. On się tu nie rozkręci. Jest przytłamszony, wyalienowany i nieszczęśliwy.
Potrzeba mu własnego człowieka we własnym domu. Będzie cudownym przyjacielem. Otwartym na człowieka, bardzo kontaktowym, ale nienarzucającym się. W tym kocie jest prawdziwa kocia magia. Aż serce pęka, jak bardzo sie teraz marnuje.