Ja już nie planuję, kiedy pojedziemy na dłużej, bo jak zaplanowałam 2 tygodnie w lipcu w tamtym roku, to lało cały czas i nie było sensu jechać. Teraz będziemy improwizować

.
Natomiast co do raju... Raj to jest miejsce, gdzie trawa jest cały czas odpowiedniej wysokości i nie trzeba jej kosić

. 2 tygodnie lało, a w tamtą niedzielę u nas na górze było co prawda sucho, za to burza niżej pozbawiła prądu pół powiatu - nas też. Teraz po 3 tygodniach trawsko miało miejscami 25-30 cm, kosiarka nie wyrabiała, trzeba było ciąć bez kosza i grabić. Trochę za dużo jest do koszenia, ale chcę mieć przestrzeń - wszędzie naokoło są drzewa i jak obsadzę wszystko, będziemy się dusić

. Nie mam pomysłu, co z tym zrobić.
Za to po 2 latach widać co tu pięknie rośnie, a czego trzeba się pozbyć. Teoria teorią, a praktyka swoje

.
Wspaniale rosną m.in. pęcherznice.
Po 2 latach i bezlitosnym cięciu z krzaczków o 4 patykach są już rośliny wysokości płotu.
Podobnie idą dziurawce, mimo połamania przez śnieg w tym roku:
Rododendrony, azalie, lilie, liliowce, irysy, funkie też rosną wspaniale, za to część odmian wrzosów na skarpie parkingowej już drugi rok zjada po długich deszczach dopada grzyb. Trudno - wylecą, a dojdą golterie i kiścienie, które w tym samym miejscu rosną jak durne.
W końcu przeszły deszcze i nie stłukło kwiatów na rabacie - jest trochę koloru na tle ciemnego lasu.
