Chociaż zakres wolniejszego czasu wcale nam się nie poszerzył a Pusio barankuje właśnie moją rękę postaram się napisać kilka słów o naszym niedzielnym gościu.
Po raz pierwszy została z nami moja bratanica Natalka - jej rodzice mieli w planach zakupy odzieżowe i postanowili na czas tych zakupów podrzucić nam małego łobuza.
Natalka ma 20 miesięcy i pomysłów bez liku
Nawet nie zauważyła wyjścia swoich rodziców

- biegała po pokojach pokazując na ogupiałe lekko koty i krzycząc
"joł" - im szybciej biegała tym one oczywiście szybciej zwiewały. Wszystkie oprócz Mrufki, która zabunkrowała się w łazience i reagowała złowieszczym sykiem na pojawienie się Natalki.
Zauważyłyśmy również, że na najmniejszego Pusia i małe kotki w książeczce mówiła
"joł joł" zaś na pozostałą, dorosłą trójkę tylko
joł - przemyślna gradacja, nieprawdaż?
Pesto na wszelki wypadek schowała się na szafki kuchenne, Mruf warowała w łazience, Pusio spokojnie może iść do domu z dzieckiem bo zachowywał przyjazny dystans, Sopel jak zwykle luzak, ale to on jedyny zdyscyplinował Natalkę kiedy starała się dociec skąd wyrastają kocie uszy.
Potem Natalka znalazła składowisko kocich zabawek w starym drapaku i koty miały chwilkę wytchnienia
Wizyta była tak emocjonująca, że po powrocie do domu dziecko spało jak zabite przez 3,5 godziny
Oto kilka zdjęć:
