Milusinych czułości ciąg dalszy
Wróciłam pod kołderkę na chwilę, leżąca w kartoniku Milusia usiadła przed łóżkiem i znów się wpatrywała. W końcu wpakowała się pod kołdrę, ułożyła tuż obok mnie (właściwie wtulona) i leżała sobie spokojnie, cichuteńko mrucząc.
I pomyśleć, że ten kot niecałe półtora roku temu nie dawał się porządnie pogłaskać! A teraz pakuje się na kolanka i przytula pod kołdrą
Kto nie dał jej szansy? Kto ją wyrzucił? Szesnaście miesięcy miłości i spokoju, leczenia w przypadku choroby, karmienia szyneczką - i ów ktoś miałby naprawdę śliczną, wdzięczną koteczkę!
Za to mamy ją my - i naprawdę jest się z czego cieszyć
