W końcu coś, co jej smakuje

Ale bardzo mnie to cieszy, bo nawet, jeśli nie zje od razu całej porcji, to zawsze prędzej czy później mięsko jest zjadane. Co najwyżej zostanie jakiś wymemłany kawałek, którego może nie mogła pogryźć albo cuś - ostatnio został jeden malutki kawałek skórki.
Wyczytałam jeszcze, że zazwyczaj koty, które przeszły na barf, po jakiś 6-8 tygodniach jedzenia gwałtownie linieją - organizm otrzymuje w końcu odpowiednią ilość składników, żeby wymienić całe futro. Jestem tego ciekawa bardzo, na razie w grudniu Luna jadła mięso praktycznie bez suplementów, ot, tyle, że były skorupki, żółtka i wątróbka, do tego drastyczne ograniczenie suchego, więc liczę, że zaczęłam barfować z początkiem stycznia. Zobaczymy, czy Luniaste też zarządzi zmianę ofutrzenia
