Pochwalę się Wam moim wczorajszym wyczynem. W związku ze zmianą temperatury koty zaczęły potwornie się futrzyć. Wszędzie w chałupie pokłady filcu. No to zabrałam się za wyczesywanie towarzystwa naszym furmasterem.
No i tak czeszę, czeszę, koty mruczą (uwielbiają czesanie), sterta wyczesanej sierści rośnie... nagle patrzę i coś mi się nie zgadza. Przyglądam się i zabaczyłam, ze wyczesałam Sticha na zadku do łysego



Na furmasterze pisało, żeby uważać, ale nie sądziłam, że to możliwe


