Dzielne KOTY (i nie tylko) WALCZĄCE 2

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon kwi 29, 2013 5:37 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Moja pełnia szczęścia dzisiaj już zniecierpliwiona - przecież już 6:35, a jeszcze się nie bawimy! Oczywiście molestowanie o jedzenie tradycyjnie od 3:17, ale twarda jestem (mama się śmieje, że ponoć koty są bardzo cierpliwe i nieugięte, ale ja też i trudno przewidzieć wynik tej walki).
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon kwi 29, 2013 11:59 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

No to niezła pobudka :)
Nasze Foksa i Kropeczka zawsze czekają aż wstaniemy. Anioły jakieś czy co ?
Natomiast Chabrysy... no to już całkiem inna sprawa. Ponieważ drzwi od pokoju w którym śpimy (u mamy ja i/lub mąż są zamykane ( kabelki...), koty od 5 rano zaczynają regularny włam. Chałupa drży w posadach. No i trzeba wstać i kocurkom jeść dać. A potem to już błoooga cisza i można spać, spać dalej, albo... wziąć kije i w las. I tak koty przyczyniają się do rozwoju kultury fizycznej :wink:
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon kwi 29, 2013 20:18 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Rzadko focę Tygryska, ale "to" musiałam. :D
Kotuś jadł kolację. Na łóżku, siedząc na klawiaturze laptopa, z porcelanowego, przedwojennego talerzyka pod nosek podstawionego.
Dla Was, a specjalnie dla Basi-Puszatka:
Obrazek
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon kwi 29, 2013 21:24 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Słupek pisze:Rzadko focę Tygryska, ale "to" musiałam. :D
Kotuś jadł kolację. Na łóżku, siedząc na klawiaturze laptopa, z porcelanowego, przedwojennego talerzyka pod nosek podstawionego.
Dla Was, a specjalnie dla Basi-Puszatka:
Obrazek


Boziu jakie słodkie :1luvu: :1luvu: :1luvu:
jaki kochany Tygrynio :1luvu: ale się wzruszyłam

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Pon kwi 29, 2013 21:48 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Tygrysek sama słodycz :1luvu:
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon kwi 29, 2013 22:54 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Słupek pisze:Rzadko focę Tygryska, ale "to" musiałam. :D
Kotuś jadł kolację. Na łóżku, siedząc na klawiaturze laptopa, z porcelanowego, przedwojennego talerzyka pod nosek podstawionego.
Dla Was, a specjalnie dla Basi-Puszatka:
Obrazek


jeszcze się rozkoszuję nie mogę przestać,
Haniu, a co on zajadał?
Napisz proszę jak do Ciebie trafił Tygrysek??? :1luvu:
Jaki ma charakterek? Miziak z niego?

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Pon kwi 29, 2013 22:57 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Irysku, Twój skarbek wypisz wymaluj mój Karmelek! Ten sam powalający wzrok, te same acz delikatniejsze rysy twarzy 8O no szok i szok po prostu.

A Tygrynio, piękny rudasek :kotek:
jo.anna
 

Post » Pon kwi 29, 2013 23:32 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Na tę kolację miał coś dziwnego - http://www.zooplus.pl/shop/koty/karma_d ... _kot/58813
tuńczyk z krewetkami wymieszany z ... tabletką pokruszonego węgla.
Dlatego tak dziwnie to coś wyglądało, a węgiel niestety tylko z czymś mocno aromatycznym. :D

Tygrysek trafił do mnie w sumie jako spadek po mojej Babci - jeszcze za Jej życia.
Ja wówczas mieszkałam z moim krówkiem Marcelkiem dwa bloki dalej, a Babcia przez kilka lat dokarmiała z sąsiadami piwniczną kotkę. To była połowa lat 90tych, więc o sterylkach kotek żyjących wolno raczej nikt nie myślał. Kotka była bardzo ładna - trikolorka i mimo dawanych jakiś tabletek czasami miała kociaki. Na osiedlu mieszkał w którejś piwnicy Pan Kocur. Wielki, piękny biały z rudą łatką na łebku. Jakoś ta tri i ten biały się sobie spodobali i spiknęli. Babcia już wówczas powoli na raka umierała, no i 1 września 1996 roku sąsiadka powiedziała Babci, że od dwóch dni kotka na jedzenie nie przychodzi, więc się pewnie okociła. 20 września przyszłam do Babci po pracy - zrobić zastrzyk, zmienić opatrunek, dać obiad, itd., i ... zastałam sąsiadkę, Babci siostrę z siostrzenicą, moją Mamę i Babcię ze łzami w oczach i ... czymś w łóżku. To coś okazało się jeszcze nie do końca widzącym, niebieskookim, potwornie zapchlonym, chudym kociątkiem z łysym ogonkiem. Kotka przyniosła to coś w pyszczku pod Babci okno, co z przeraźliwym miauczeniem oznajmiała, dopóki Babcia przez okno nie wyjrzała. Jak kotka zobaczyła, że Babcia widzi, to to coś zostawiła i poszła. sąsiadka przyniosła. No i te wszystkie upiorne baby czekały aż ja z pracy przyjdę i podejmę decyzję, czy kot może zostać u Babci. Taaa ... u Babci. Było wiadomo, że w sumie to u mnie, bo reszta rodziny albo zapsiona albo z alergią. Babcia umierała i nie byłam w stanie Jej powiedzieć "nie". Pomijając, że żal mi było tego maleństwa.
Wzięłam do weta. Stwierdził, że kociak jest niedożywiony (pewnie kotka straciła pokarm i ten jako najsilniejszy przeżył na tyle długo, że go Babci przyniosła - na zasadzie "karmiłaś mnie, wykarm moje dziecko"). I że jest tak zapchlony, że prawdopodobnie nie przeżyje, bo za mały na jakikolwiek preparat (każdy by otruł). Zaproponował uśpienie. No a co ja bym Babci powiedziała? Odchliłam go ręcznie - zajęło mi to ponad dwa tygodnie miętoszenia kota. Karmiłam zakraplaczem, nauczyłam zagrzebywać żwirek w kuwecie. Najbardziej byłam dumna, jak mu się ogon ofutrzył. 13 listopada 1996 r. odwiozłam Babcię do szpitala. Wówczas przyszedł do mnie na stałe (bo na czas mojej pracy był wynoszony do Babci, bo to przecież miał być Jej kot! i ktoś go musiał karmić w tym czasie). I został do teraz.
Nie lubi innych zwierząt, nie przepada za ludźmi (a za dziećmi to już w ogóle), mimo że swoje dzieciństwo z moim Marcelem spędził - ma syndrom wczesnego odstawienia i jest mało zsocjalizowany. Mizia się coraz rzadziej, ale lubi być blisko mnie. No synuś jedynak po prostu.
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto kwi 30, 2013 10:05 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Słupek pisze:Obrazek

Po prostu piękny jest :1luvu: pomimo, że taki chory, to nadal piękny i taki "Pan Kot". A jego historia też niesamowita... jejku... kochaniutki jest... ech... cudeńko istne...


A ja dzisiaj byłam zmienić opony na letnie (w końcu pojechałam) - a tam piękna pingwinka (właściciele firmy ją karmią i się nią opiekują - niedawno przyszła z małymi jeszcze) z połową ogonka: jak się do mnie przykleiła i tylko tu mnie głaskaj, potem na plecy brzuszkiem do góry itd. - patrzę, a tu właściciele i kilku klientów stoi i się na mnie gapią :P no to im mówię, że lubię koty i one tak jakoś do mnie lezą... a gadułka nieziemska - maleńka jak nie wiem (max. pół Magnolki), ale zadziorna widać. Oczywiście po powrocie wszystkie ubrania od razu do prania, buty umyte, a ręce wodą z domestosem i później dopiero mydłem (nie chcę czymś Magnolki zarazić, a poza tym by Jej było przykro jakby innego kota wyczuła).
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Wto kwi 30, 2013 11:31 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Słupek pisze:Rzadko focę Tygryska, ale "to" musiałam. :D
Kotuś jadł kolację. Na łóżku, siedząc na klawiaturze laptopa, z porcelanowego, przedwojennego talerzyka pod nosek podstawionego.
Dla Was, a specjalnie dla Basi-Puszatka:
Obrazek

śliczne moje kochane Tygryski :1luvu: :1luvu: i bardzo wzruszająca historia...takie koty kocha się najbardziej :oops: dziękuję :D
30.07.09 Maciuś [*] 02.10.10 Kocik [*] 16.12.10 Pusia [*] 10.07.14 Meliska[*] 23.01.18 Boluś [*] Kubuś [*] 07.10.2019 Kisia [*] 09.06.2021 Piracik [*] 07.03.2022 Kacperek [*] 05. 01. 2024 Belfaścik [*] 16. 02. 24 Figa [*] 22.02.25 Tulinka [*]15.04.25 Kropek [*] 06.05.25 Ptysiek 08.05.25 wybaczcie mi, do zobaczenia...

puszatek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21754
Od: Sob lut 05, 2011 21:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 30, 2013 12:39 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

Słupek pisze:Na tę kolację miał coś dziwnego - http://www.zooplus.pl/shop/koty/karma_d ... _kot/58813
tuńczyk z krewetkami wymieszany z ... tabletką pokruszonego węgla.
Dlatego tak dziwnie to coś wyglądało, a węgiel niestety tylko z czymś mocno aromatycznym. :D

Tygrysek trafił do mnie w sumie jako spadek po mojej Babci - jeszcze za Jej życia.
Ja wówczas mieszkałam z moim krówkiem Marcelkiem dwa bloki dalej, a Babcia przez kilka lat dokarmiała z sąsiadami piwniczną kotkę. To była połowa lat 90tych, więc o sterylkach kotek żyjących wolno raczej nikt nie myślał. Kotka była bardzo ładna - trikolorka i mimo dawanych jakiś tabletek czasami miała kociaki. Na osiedlu mieszkał w którejś piwnicy Pan Kocur. Wielki, piękny biały z rudą łatką na łebku. Jakoś ta tri i ten biały się sobie spodobali i spiknęli. Babcia już wówczas powoli na raka umierała, no i 1 września 1996 roku sąsiadka powiedziała Babci, że od dwóch dni kotka na jedzenie nie przychodzi, więc się pewnie okociła. 20 września przyszłam do Babci po pracy - zrobić zastrzyk, zmienić opatrunek, dać obiad, itd., i ... zastałam sąsiadkę, Babci siostrę z siostrzenicą, moją Mamę i Babcię ze łzami w oczach i ... czymś w łóżku. To coś okazało się jeszcze nie do końca widzącym, niebieskookim, potwornie zapchlonym, chudym kociątkiem z łysym ogonkiem. Kotka przyniosła to coś w pyszczku pod Babci okno, co z przeraźliwym miauczeniem oznajmiała, dopóki Babcia przez okno nie wyjrzała. Jak kotka zobaczyła, że Babcia widzi, to to coś zostawiła i poszła. sąsiadka przyniosła. No i te wszystkie upiorne baby czekały aż ja z pracy przyjdę i podejmę decyzję, czy kot może zostać u Babci. Taaa ... u Babci. Było wiadomo, że w sumie to u mnie, bo reszta rodziny albo zapsiona albo z alergią. Babcia umierała i nie byłam w stanie Jej powiedzieć "nie". Pomijając, że żal mi było tego maleństwa.
Wzięłam do weta. Stwierdził, że kociak jest niedożywiony (pewnie kotka straciła pokarm i ten jako najsilniejszy przeżył na tyle długo, że go Babci przyniosła - na zasadzie "karmiłaś mnie, wykarm moje dziecko"). I że jest tak zapchlony, że prawdopodobnie nie przeżyje, bo za mały na jakikolwiek preparat (każdy by otruł). Zaproponował uśpienie. No a co ja bym Babci powiedziała? Odchliłam go ręcznie - zajęło mi to ponad dwa tygodnie miętoszenia kota. Karmiłam zakraplaczem, nauczyłam zagrzebywać żwirek w kuwecie. Najbardziej byłam dumna, jak mu się ogon ofutrzył. 13 listopada 1996 r. odwiozłam Babcię do szpitala. Wówczas przyszedł do mnie na stałe (bo na czas mojej pracy był wynoszony do Babci, bo to przecież miał być Jej kot! i ktoś go musiał karmić w tym czasie). I został do teraz.
Nie lubi innych zwierząt, nie przepada za ludźmi (a za dziećmi to już w ogóle), mimo że swoje dzieciństwo z moim Marcelem spędził - ma syndrom wczesnego odstawienia i jest mało zsocjalizowany. Mizia się coraz rzadziej, ale lubi być blisko mnie. No synuś jedynak po prostu.


mam szklane oczy nie wiem co napisać, ściska mnie w gardle,
dziękuję Haniu

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Wto kwi 30, 2013 15:14 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

też się wzruszyłam....


nie wiem co się stało....łaziłam za Karmelem, żeby mu mocz pobrać, widziałam,że chce mu się do toalety, wchodził do łazienki i wychodził i tak w kółko, aż w końcu przyszedł do pokoju i podlał drapak :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: nie mam pojęcia czemu tak zrobił :(
jo.anna
 

Post » Wto kwi 30, 2013 15:41 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

jo.anna pisze:też się wzruszyłam....


nie wiem co się stało....łaziłam za Karmelem, żeby mu mocz pobrać, widziałam,że chce mu się do toalety, wchodził do łazienki i wychodził i tak w kółko, aż w końcu przyszedł do pokoju i podlał drapak :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: nie mam pojęcia czemu tak zrobił :(


pierwszy raz tak zrobił?
może coś manifestuje? pomijając powód zdrowotny, to u nas, jak się inny kot patrzy na drugiego, to za chiny nie zrobi, będzie wchodził i wychodził do kuwety i nic z tego nie wyjdzie,

ja mam problem z Maurycym, ma chyba zapalenie dziąseł, ma wyraźną czerwoną cieniutką kreseczkę na krawędzi pomiędzy ząbkami, a dziąsłami - na ich zakończeniu. On lubi robić siku często i małe ilości, to też mnie niepokoi. Dzwoniłam do mamy, każe mi iść szybko do weta. Jak Maurycek do mnie zawitał, to leczyliśmy też zajady, miał czerwone miejsc w kącikach pysia, muszę poczytać forum. On chyba za młody na kamień nazębny.

Ania, jakie Karmel ma wyniki krwi ostatnie? Ok?
Może nie musisz się tak zamartwiać tym wątkiem na nerkowym.

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

Post » Wto kwi 30, 2013 15:44 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

on to zrobił pierwszy raz i po złości :evil: położyłam nakrętkę na odpływ, żeby mocz do badania złapać i jemu się to strasznie nie spodobało, mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy :twisted:

badania ma praktycznie takie same co miał, trochę krea i mocznik, ale nie jest źle
jo.anna
 

Post » Wto kwi 30, 2013 15:47 Re: Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄ

jo.anna pisze:on to zrobił pierwszy raz i po złości :evil: położyłam nakrętkę na odpływ, żeby mocz do badania złapać i jemu się to strasznie nie spodobało, mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy :twisted:

badania ma praktycznie takie same co miał, trochę krea i mocznik, ale nie jest źle


ale ma charakterek :D

Animus

 
Posty: 1659
Od: Nie wrz 30, 2012 18:12
Lokalizacja: Mazury

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 45 gości