Przylepka i s-ka - i Magiczne Koty

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie kwi 19, 2009 7:04

Niech los da Wam jak najwięcej czasu. Zaklinam :ok:

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Nie kwi 19, 2009 7:30

Filemonku...............żyj koteczku............jak najdłużej. Wszyscy prosimy...
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 19, 2009 7:39

wierze ze trafi Wam sie cud. Musi!

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie kwi 19, 2009 11:05

Trzymam kciuki...mocno...najmocniej jak umiem...za Filusia, za tena Wasz wspólny czas... :ok: :ok:

Asia_Siunia

 
Posty: 4396
Od: Czw mar 05, 2009 15:18
Lokalizacja: gdzieś spod Torunia...

Post » Nie kwi 19, 2009 13:26

nie mamy optymistycznych wieści.
jest coraz słabszy i wymęczony, i wg weta Wojtka szybko zbliża się czas na podjęcie tej ostatecznej decyzji.

Sis

 
Posty: 15961
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Nie kwi 19, 2009 13:43

Asiu...
nie potrafię nic mądrego napisać, ale chciałabym, żebyś wiedziała, że jesteśmy, że jeśli będziesz potrzebowała możesz dzwonić o każdej porze
bądźcie silni

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Nie kwi 19, 2009 16:24

Asiu......
naprawdę nie wiem co powiedzieć,
ale nie mogę nie mówić nic, bo w necie milczenie to nieobecność.
Bądźcie z nim. Niech wie, że jesteście....

:(
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 19, 2009 17:31

milczenie to nieobecność
dziękuję, że jesteście

Dostaje furosemid, bo woda cały czas się gromadzi. I antybiotyk przeciwzapalnie. Relanium nie pomogło na apetyt, odstawiamy.
Ściąganie wody z płuc to zabieg bardzo bolesny, byłaby konieczna narkoza, z której mógłby się nie wybudzić. A i sam zabieg pomógłby na dzień, potem i tak woda wróciłaby i to bardzo szybko.
Leki przeciwnowotworowe stosowane u kotów, to leki najtańsze, starej generacji, i najmniej skuteczne, w niektórych chłoniakach jeszcze mogą przyhamować rozwój choroby, ale jej nie wyleczą. Nowe leki są diabelsko drogie, kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy za ampułkę, kogo na to stać? nie wiadomo nawet, czy pomogłyby w kocich nowotworach i na ile.
Przeciwbólowe też niedużo tu dadzą, nie podziałają w przypadku Fila.
Nic już nie można zrobić.
Dostaje jedzonko strykawką, calopet, tylko pije sam. Jest coraz bardziej nieobecny.
Ircia trzymała się super do ostatniej doby, polepszały się wyniki, tylko ostatnie godziny były straszne. Nie chcę na podobne cierpienie rozciągnięte w czasie narażać Filemona.
Czynna wciąż tylko mała część płuc, zbyt szybkie oddechy, za płytkie, ile wytrzyma serce? No i jest diagnoza, u Irci leczenie dawało częściową poprawę, a diagnoza była po śmierci.
Rozum mówi jedno, serce drugie.
Bo dziś się umył, bo zgrabniej wskoczył do koszyka.
Musiałam podjechać do Zgierza. Za godzinę wracam. Moze będzie trochę lepiej. A jeśli nie, to będzie Filemon. Bo przecież jeszcze jest.

Sis

 
Posty: 15961
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Nie kwi 19, 2009 17:44

:(
Asiu bądźcie razem tak długo jak los Wam da, ale kiedy zacznie się wkradać ból, którego nic nie będzie w stanie uśmierzyć, nie pozwólcie mu zabrać Filusia, niech odejdzie w miłości, nie bólu skoro los tak okrutnie zdecydował :(

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Nie kwi 19, 2009 17:53

Jego ból jest cichy, Filemonek nie miauczy, nie ucieka przed dotykiem. Zamknięty w sobie. Tylko jak patrzę w jego oczy to robi się strasznie smutno, i wszystko w środku wyje.

Sis

 
Posty: 15961
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Nie kwi 19, 2009 18:01

Asiu,
ja myślę że on pokaże, powie jak to będzie już. Zwierzęta są mądre....
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 19, 2009 20:04

Nie wiem, co powiedzieć ... :cry:
Okrutne to wszystko, boli samo wyobrażenie tego, co przeżywacie, wspomnienia pożegnań własnych kotów wracają :cry:.

jestem tu, nie zawsze milczenie oznacza nieobecność, czasem straszną bezradność, bezsilność
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 19, 2009 20:13

Nie wiem co napisać... przytulam mocno... Filemon :(

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Nie kwi 19, 2009 21:00

nie mam pewności, czy to już.
Kiedy kot umiera, to chyba się wie, wiedziałam z Ircią, choć nadzieję miałam do końca. Z Inką już nie potrafiłam wyczuć.
Fil ma jeszcze siłę, by wstawać, chodzić do wody, oblizuje się po jedzeniu.
Z drugiej strony te jego nieobecne oczy i brak reakcji na "koootek, kotulek", zawsze wtedy choć odwracał głowę. Teraz jeśli to machnie nerwowo ogonem.
W ciągu ostatniej pół godziny trzy razy chodził się napić. Niedużo, na szczęście. Wody ma aż nadto w środku. Ale rusza się, przeskakuje rant koszyka, i gdzieś tam myślę, że może jeszcze choć kilka dni.
Zobaczymy, jak będzie jutro.

Sis

 
Posty: 15961
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Nie kwi 19, 2009 21:21

Trzymajcie się...

Asia_Siunia

 
Posty: 4396
Od: Czw mar 05, 2009 15:18
Lokalizacja: gdzieś spod Torunia...

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości