Quazimodo-w krainie niebieskiego kocyka. Zaklinamy los!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 29, 2008 19:33

Ale cudo :love:
Mokka 8)

A Qua jakoś tak schudł? 8O
Karmisz go jeszcze?

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Śro paź 29, 2008 20:32

MarciaMuuu pisze:A Qua jakoś tak schudł? 8O
Karmisz go jeszcze?


Bo ja się boję, ze On jest chory i chyba dlatego tak schudł... ale jak to napisałaś to go obserwuję bacznie. W tym tygodniu pracuję ale w weekend pójdę na badania krwi. Umrę na zawał do tego czasu.

A jeszcze dziewczynka psia upodobała sobie mnie i Qua jest zazdrosny, i się nabzdyczył. Martwię się o niego ;/

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 29, 2008 21:00

Malati pisze:
MarciaMuuu pisze:A Qua jakoś tak schudł? 8O
Karmisz go jeszcze?


Bo ja się boję, ze On jest chory i chyba dlatego tak schudł... ale jak to napisałaś to go obserwuję bacznie. W tym tygodniu pracuję ale w weekend pójdę na badania krwi. Umrę na zawał do tego czasu.

A jeszcze dziewczynka psia upodobała sobie mnie i Qua jest zazdrosny, i się nabzdyczył. Martwię się o niego ;/


Boooszzzzzzz Malati, ja tak żartobliwie :roll:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Czw paź 30, 2008 10:05

MarciaMuuu pisze:Boooszzzzzzz Malati, ja tak żartobliwie :roll:



:oops: ale On na prawdę schudł ;/ i poważnie w weekend idziemy na badania. Tak co idziemy to jakoś nie docieramy, a trzeba to jakoś wreszcie zrobić i przestać się martwić lub mieć realne powody do martwienia. Mega mnie martwi, bo Qua znowu z paszczy zaczęło śmierdzieć. Na jakiś przegląd kota powinniśmy pójść.

Rano znowu się pokłóciliśmy, kurcze niedobrze ale Qua zrobił się strasznie upierdliwy. Taka byłam na niego wściekła, że mu nawet poduszki nie ustąpiłam. Położył mi się na głowie i udawałam, że ja wcale tego nie dostrzegam. Pewnie, że przegrałam ale co robić. Najgorsze jest, że On doskonale zdaje sobie sprawę z tego co mnie wkurza i dalej to robi ;/ No nic damy radę, poczekam też aż się obzdyczy. Strasznie jest wściekły i może nie obrażony ale właśnie nabzdyczony ;/


Dziewczynka jest super, wieczorem miała gorszy humor za to rana mogliśmy całym babinym stadem śpiewać "Od rana mam dobry humor". Przywitała się machając swoim króciutkim ogonkiem tak, że niemal jej nie odpadł. Gładzenie suk jest teraz mocno przez nią utrudnione, bo co wyciągam do nich rękę to Ona się zbliża i zajmuje najlepszą pozycję. Nie krępuje się niczym tylko jak chce być gładzona to wciska się przed dziewczyny, tak żeby utrudnić dostęp do nich. Za to ku mojemu zdziwieniu ma doskonały wpływ na moje stado. To chyba kwestia jej charakteru, bo powoduje takie hmm cieplejsze uczucia. Co prawda moje dziewczynki dają jej odczuć, ze jest obca ale nie aż tak strasznie. Mała Di próbuje pociągnąć Małą do zabawy... ech imienia dalej brak. Każdy ma inną koncepcję. Moja mama to najgorsza osoba do wymyślania imion pod słońcem. Nie wiem czy nie stanie na Sugar, zastanawiam się też, że może Honey by zaakceptowała.... masakra!

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 30, 2008 10:33

A moja koncepcja z Wierą, Wieruszką upadła? buuuu...

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Czw paź 30, 2008 10:59

gosiar pisze:A moja koncepcja z Wierą, Wieruszką upadła? buuuu...



U mnie przeszła ale moja mama zafiksowała się na takie imona, że mnei szlak ciężki trafia :oops:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 30, 2008 11:47

MarciaMuuu pisze:
Malati pisze:
MarciaMuuu pisze:A Qua jakoś tak schudł? 8O
Karmisz go jeszcze?


Bo ja się boję, ze On jest chory i chyba dlatego tak schudł... ale jak to napisałaś to go obserwuję bacznie. W tym tygodniu pracuję ale w weekend pójdę na badania krwi. Umrę na zawał do tego czasu.

A jeszcze dziewczynka psia upodobała sobie mnie i Qua jest zazdrosny, i się nabzdyczył. Martwię się o niego ;/


Boooszzzzzzz Malati, ja tak żartobliwie :roll:


wiedziałam :twisted: wiedziałam, że tak się to skończy - Marcia, masz szlaban na wątek Qua, bo doprowadzasz Malati do napadów paniki ;)

Honey, uuu uu uuu, Sugar, Sugar... kakao z pianką i ptyś :lol:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw paź 30, 2008 13:21

Georg-inia pisze:
MarciaMuuu pisze:
Malati pisze:
MarciaMuuu pisze:A Qua jakoś tak schudł? 8O
Karmisz go jeszcze?


Bo ja się boję, ze On jest chory i chyba dlatego tak schudł... ale jak to napisałaś to go obserwuję bacznie. W tym tygodniu pracuję ale w weekend pójdę na badania krwi. Umrę na zawał do tego czasu.

A jeszcze dziewczynka psia upodobała sobie mnie i Qua jest zazdrosny, i się nabzdyczył. Martwię się o niego ;/


Boooszzzzzzz Malati, ja tak żartobliwie :roll:


wiedziałam :twisted: wiedziałam, że tak się to skończy - Marcia, masz szlaban na wątek Qua, bo doprowadzasz Malati do napadów paniki ;)

Honey, uuu uu uuu, Sugar, Sugar... kakao z pianką i ptyś :lol:



Ojjj nie no napady paniki to stały element mojego wyposażenia. Czasami łatwiej je uruchomić ale... :D generalnie to oprócz Qua (on na prawdę choruje), mega mnie martwi Pampalunica. Sunia na pewno ją stresuje, chociaż Feluś słodki się wziął i zaktywizował odrobinkę (prze nią), a z sercem Pampy jest mega źle. Leki nie działają jak trzeba. Niedługo kontrola i spróbujemy innego leczenia. Ech, dzisiajjestem chora bo Mała siedzi sama. Oczywiście mam tysiące złych myśli.

Życie, ach życie..

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 31, 2008 8:35

8O


ale ja jestem osłem, matołem i nie wiem kim jeszcze, to znaczy jak to jeszcze nazwać grrrrrrr. Jakoś tak uświadomiłam sobie, że moje cudowne wymyślanie o dużej ilości działań w sobotę biorą właśnie w łeb. Cholerne święto! Ja jestem za wprowadzeniem ustawy za przenoszeniem dni wolnych w odpowiadające wszystkim terminy. Piątek, czwartek ale kurde bele jak moze być święto w sobotę!!!!! :evil: co to w ogóle za święto!


A z Qua się już długo nie widziałam (no od wczoraj) to nic mądrego nie napiszę, oprócz tego, że pewnie siedzi nastroszony i obrażony jak tylko się da. Już rozmyślam jak tu się urwać i jak najszybciej do chłopczyka dotrzeć. No normalnie się stęskniłam. Za to wczoraj miałam wieczór z pięknym kotem :roll: Normalnie szok, że takie zdrowe, silne kociaki istnieją. Nie mogłam się napatrzeć. Skumplowaliśmy się, a moje włosy okazały się niesamowitą zabawką. Cudo zwierz ale co zrobić jak moje serce jest już oddane, a miłość jest bardzo, bardzo ślepa. Bo jak to taki kot z mięśniami, wyczuwalnymi kościami, a oprócz tego bez bimbającego elementu ;)


A tak jeszcze dodam, że rozmawiałam z koleżanką i opowiedziałam jej o psiej dziewczynce i o tym, że Qua się strasznie nabzdycza. Wiecie co ta bluźnierczyni (;) ) powiedziała? Powiedziała, że to bardzo dobrze, bo może wreszcie się dowie i zrozumie, że nie jest pępkiem świata. No ale przecież zwierzątkom nie można kłamać!!!!

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 31, 2008 19:44

:?

chyba jest Wieruszka , mamma mia zaakceptowała, zobaczymy jak bardzo Mikołaj będzie przeciw. No ale dziewczynka imię swoje własne musi mieć.Qua nabzdyczony jak indor, martwię się o niego bo jest osowiały i chyba czuje się zagrożony. Ma azyl w moim pokoju i ostatnio rzadko wychodził ale teraz prawie się nie rusza :roll:
No nic zamknęłam drzwi od pokoju i próbuję Grubego uładzić.

Za to Wieruszka to mała torpeda energii 8O jak zapomni, że się boi to po prostu szał. Dzisiaj na spacerze oszczekała nawet sunię bokserkę, dlaczego, po co nie wiadomo, ale ogon się majtał i był szczek. Mogłam poznać próbkę psiego głosu. Poza tym jest absolutnie pierwsza do głaskania. Nie ma szans Mała przybiega i się domaga!

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lis 01, 2008 3:45

Wieruszka, która raczej Wieruszką nie będzie podpadła Quaziemu, ojjj podpadła. W ogóle to chłopak się jej trochę boi i całkiem nie rozumiem dlaczego. Zgubiłam się w tej sytuacji i nie wiem co robić. Wiera jest pierwsza, pies spragniony miłości aż za mocno. Przychodzi się do domu pierwsza jest Wiercia, otwiera lodówkę zaraz przybiega, gładzi jakiegoś naszego stwora kochanego od razu zgadnijcie kto się pojawia i wpycha, wypycha każdego innego stwora. Bo gładzić trzeba ją, ją i jeszcze raz ją :roll: przecież na pewno właśnie Wiercie chce się gładzić, albo chociaż nakarmić. Kocie miski są w ciągłym zagrożeniu, Wiera opracowała kilka dróg dostania się do nich :roll: Przecież nie będę eksmitować Qua... no i czując wyrzuty sumienia, po przyjściu do domu z imprezy hallowenowej (tak godzina to nie pomyłka) postanowiłam wynagrodzić Qua straty i się z nim pobawić w wywoływanie potworów podkołdrowych. Z pół godziny wywoływaliśmy, wzywaliśmy, mordowaliśmy, ratowaliśmy i znów mordowaliśmy.... a wszystko w towarzystwie Wierci, która opierała dwie łapki na łóżku, żeby przecież ją gładzić. Całe szczęście jeszcze nie odkryła wskakiwania na... pomimo, że ją zachęcałam. No i Qua nie był zbyt szczęśliwy tą moją podzieloną uwagą ale przecież no nie mogę zignorować psiaka, który tak przychodzi, zaczepia, tak bardzo potrzebuje tej atencji. Psia dziewczynka chodzi za mną krok w krok i na każde ciepłe wo do niej macha tym swoim śmiesznym ogonkiem. Powiem Wam, że też z dnia na dzień robi się ładniejsza. Mam nieśmiałą nadzieję, że może zaprzyjaźnią się z Grubym, ... no ale już opowiadam o niecnym występku Wieruszki, który na długo mógł popsuć kontakty z Panem Bezą. Więc generalnie siedzimy, polujemy na potwory, Wierka się przymila to ją gładzę gadając do dwójki z przewagą nabzdyczka. Nagle Mała się oddaliła zbliżyła do kociego fotela z którego lekko opada niebieski kocyk i wpadając w coraz większe psie uszczęśliwienie zaczęła się ocierać o ową konstrukcję. Ja udaje, że nic nie widzę. Qua początkowo faktycznie nie zauważył, bo był w decydującym momencie zadawania śmierci potworowi, kiedy nagle zwycięstwo zostało niecnie skradzione. Qua usłyszał hałas, zrobił taaakie oczy 8O chwilę obserwował wyraźnie nie wiedząc co robić, napuszył się i zaczął skradać. Całe szczęście tragikofarsy akt następny nie miał miejsca, bo dziewczyna sobie poszła, co pozwoliło Królewiczowi powrócić do mordowania.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lis 02, 2008 15:59

Qua jeszcze bardziej schudnie :roll: Wieruszka jest absolutnym wymiataczem jedzenia. Gruby zajada dostojnie, Ona zajada w najbardziej niesamowity sposób na świecie. Metodę tą nazywam na czołg. Po prostu przed do przodu i zjada. Jak się ją zabiera nie ma żadnego wybuchu agresji, nie skrzywi się, nie warknie ale całą siłą ciała próbuje powrócić do jedzenia. Całe szczęście skończyło się już ukrywanie jedzonka w różnych miejscach domu. Z tego ukrywania najwięcej korzystała Inspektor Dajki, która co jakiś czas odkrywała w różnych zakamarkach mieszkania, a to kiełbaskę, a to kawałek mięska, a to suchy pokarm. No normalnie mniam, mniam było. Było ale już się skończyło. Teraz Mała robi za wielowymiarowy odkurzacz, ale odkurza tylko hmm mięso, sery, jedzenie kota, kiełbasę itp. Nie jest wszystkożerna. Biedny Qua jedzonko ma już stawione u mnie na biurku... no ale jeśli myślicie, że znormalniał chociaż trochę to oczywiście, że nie. Poranna pobudka od godzin porannych musiała być. A co tam, że Duża marzyła o wyspaniu się. Nie ma wysypiania, jest za to pół dnia siedzenia w szafie.. jak już budzenie się znudziło się, bo zaczynała nastawać godzina na wstawanie. Myślę, że część mojego niedospania wynika właśnie no z tych cudownych pobudek.

A Wiercia z dnia na dzień się zmienia. Mała Di jest dość agresywna. Wiera to znosi do pewnego momentu. Ostatnio sprawa stanęła na krawędzi ostrza, ale nic się nie stało. Ona jest bardzo mądra, nie daje sobie w kaszę dmuchać a jednocześnie nie ma w niej agresji. Pomimo tego incydentu między dziewczynkami jest w miarę ok. Psychicznie i zdrowotnie Mała dochodzi do siebie gdybym nie wiedziała o operacji nie powiedziałabym, że miała jakikolwiek poważny zabieg nie dawno. Blizna jej nie interesuje (tfu, tfu), jest niesamowicie wesoła, rozszalała. Na spacerach biega... bo ekhm Ona wychodzi już bez smyczy. Jest najgrzeczniejsza na swiecie. Podbiega ale nie ucieka zbyt daleko tzn. w ogóle nie ucieka. Trzyma się człowieka. No cóż nie ma to tamto, chyba można zacząć jej ogłoszenia robić.

I kilka zdjęć, niezbyt udane bo zrobienie zdjecia psu graniczy z cudem, ale widać jakie "śliczne", jesienne panienki są u mnie:

Obrazek
Obrazek


ObrazekObrazek

ObrazekObrazek

Zgadnijcie, gdzie są (szkoda, że Pampki nie udało się z nimi złapać)
ObrazekObrazek

OooOo
ObrazekObrazek


Zresztą mam całą masę zdjęć

dorzucę jeszcze zdjęcie w której widać Wierkę z miną a`la skrzat. Widać po powiększeniu. Nie wiem o co chodzi ale czasami ona właśnie tak wygląda: ObrazekObrazek

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lis 02, 2008 22:29

Nie, no jest super :) Mam nadzieje, ja mam nadzieje bardzo, ze Wieruszką zostanie ;) Można zdrabniać na tysiąc sposobów i grzybkowo też jest, mi się podoba, o! Malati, koczujemy teraz u Asi w oczekiwaniu na decyzję kredytową. Dziś pojechaliśmy na Powiśle zabrać ostatnie rzeczy i.. wróciliśmy z pięcioma maluchami. czekały na nas na trawie pod kamienicą. Dwa biało-czarne jak pandy, jedna tygryska i dwa norwegowate. Asia orzekła, że to najpiękniejsze tymczasy, jakie miałyśmy :) Stan zakocenia w mieszkaniu naszowo-asiowym: sztuk 11 :roll:

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Pon lis 03, 2008 8:53

O rety 8O

Gosia ale pamiętasz, zę w nowe miejsca miałaś chodzić z zasłoniętymi oczami? :lol: Wiesz w sumie wyprowadzasz się z mieszkania więc to prawie jakbyś na nowe miejsca szła! Swoją drogą to nie ma to tamto, koty Cię wyczuwają i wiedzą kiedyś się objawić :D

No i proszę proszę o zdjęcia! Muszę popatrzeć na jakieś ładne zwierzaki! Czuję taką głęboką potrzebę :twisted:


U mnie w domu jest wojna kocio psia, przedmiotem wojny jest jedzenie :roll: jeśli myślałam, że moje baby są upierdliwe i strasznie wyjadają to się myliłam. Wieruszka i metoda na czołg jest niezwykle skuteczna, zwłaszcza, że jest wprowadzone do niej pewne hmm urozmaicenie, czyli taktycznie działanie. Dziewczynka do miski idzie pod fotelem kota, tak się przekrada. W sumie to może by mi to tak strasznie nie przeszkadzało gdyby nie to, że prawie się jedzene Grubego skończyło. Zresztą akurat suche nie jest dla niej tak interesujące jak mięsko, które zakupiłam w ramach czekania na suchy prowiant (masakra).


Zdrowie Grubego mnie martwi, niby jest rozbawiony, wesoły ale coś jest gorzej. W czwartekiemy jechać z Wiercipiętą do weterynarza chyba go ze sobą zabiorę. Tylko te cholerne badania krwi, kurde, kurde, kurde durne święta ;/ chyba, że go pregłodzę przed weterynarzem ale wtedy to całkiem się nabzdyczy.

A jakie ja mam teraz poranki.. z jedzenia śniadań zrezygnowałam. Ogólnie to koło 5tej budzi mnie Gruby, wpierw że chce wyjsć, później, że chce wrócić. Drzwi od pokoju muszę mieć zamknięte bo inaczej mam straszliwe wędrówki ludów. Jak już wreszcie nastaje godzina wstania to wpierw rozmówki poranne z Qua i obowiązkowe kilka minut przytulania. Wreszcie jestem gotowa żeby się przemieścić, otwieram drzwi a tam już moje dwie baby w psim uszczęśliwieniu. No to dawaj gadam z dziewczynami przytulam je... na to zjawia się Wiercia i zdecydowanie dnej ręki. Mała Di strzela mnie pupką, Pama albo się obraża i wycofuje albo skrobie łapą, czasami też skacze, Wieruszka nagle okazuje się, że jest wszędzie tam gdzie są moje dłonie/ Zaraz do nich dochodzi i wpycha się pod nie co powoduje kolejne wybuchy entuzjazmu ze strony psuk, żeby to je na pewno gladzić. W pewnej chwili pojawia się Królewicz robiący "mrrgrrmmrr" spogląda na nas z politowaniem i wpycha mi się na kolana :roll: a później dawaj i wszystko od nowa :D

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lis 06, 2008 12:13

Kotek choruje i dzisiaj idziemy do Pana doktora.

Swoją drogą choroba rozwija się zastraszająco szybko :roll: ostatnio Qua nie chciał jeść. Byłam poważnie przerażona, dwa, trzy chrupki i koniec. Patrzyłam na niego przerażona. Jedne chrupki, jakąś próbka kittenów, że może one smaczniejsze i nic z tego. Po pewnym czasie wsypałam jeszcze inne i nagle tadam, kotek na tyle wyzdrowiał, że zajadał z ogromnym apetytem :roll:


A dzisiaj miałam najazd potworów na łóżko. Czytałam książkę (brrr nie znoszę wcześnie wstawać, chociaż jak się szybko załatwi część spraw można wrócić do łóżka) no to wróciłam, czytałam książkę kiedy przyszła Wieruszka, Ona nie wskakuje na łóżko to tak do połowy się na łóżku położyła i domagała gładzenia. Gładziłam ją. Zazdrośnik koci to dostrzegł, krzyknął, popatrzył oburzony i wparował mi na kolana spoglądając na Wiercię z wielką dumą i wyższością. Dziewczynka się nie przejęła ale jak jej pokazywałam, żeby wskoczyła nie zrobiła tego. No nic... w pewnej chwili potwór Pampowy wypatrzył akcję i do upierdliwca do połowy zanurzonego na łóżku, białoburego potwora wydającego dziwne odgłosy dołączyła, a wraz z nią skrobanie długą chudą łapą. Powoli zaczęło brakować mi rąk, zwłaszcza, że po sekundzie po tym jak Pampa dołączyła na łóżko zakradła się Mała Di. Wierka popatrzyła na całe towarzystwo i dopiero wtedy zrozumiałam :roll: Ona nie umie odbić się od ziemi. Jak pokazywałam jej, żeby wskoczyła to tak delikatnie podrygiwała :lol: Biedna Mała nie była w stanie wskoczyć. Przez chwilę postała aż wreszcie i Ona dołączyła. Z tyłu łóżka zobaczyła pudło. Wdrapała się na nie, a z niego już krótka droga do naszej bandy. W ogóle dziewczyna z każdym dniem staje się coraz ładniejsza.

Po wizycie u weterynarza powiemy co i jak...

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 22 gości