Ciri pisze::lol:

za nową "podkładkę" do spania! Niech dobrze i długo służy Tobie i kociastym

Wielkie dzięki..
Podkładka jest na razie spryskiwana cytrynowym odświeżaczem do powietrza

i jakoś kociaste zniechęciły się do zawierania z nią bliższej znajomości..
na razie wszystkie tylko wąchają pracowicie i z obrzydzeniem.. i niech tak zostanie..
Odstraszacz mam zamiar nabyć w najbliższym czasie..
A mnie służy wspaniale.. jest równa i cudownie się na niej śpi..
A teraz mała historyjka z wczorajszego dnia..
O tym, że ocieplają mój blok i wymieniają piony centralnego ogrzewania trąbiłam już dawno i to akurat nic nowego, ale..
Ale jak panowie od ocieplania malowali, tynkowali i zakładali nowy parapet pod moim oknem, to prosiłam ich na wszystko, żeby mi nie zniszczyli antykociej moskitiery.. specjalnie dałam im folię, żeby nie zachlapali i w ogole prosiłam, żeby obchodzili się z tym jak z jajkiem..
Wprawdzie panowie sugerowali, że lepiej zdjąć, ale w ogóle nie chciałam ich słuchać..
Po wszystkich robotach zewnętrzych mojego pionu okazało się, że z jednej strony siatka wisi luzem i jakby się uprzeć, to przy niewielkim popchnięciu nosem nie tylko kot przejdzie ale i owczarek niemiecki również i to bez trudu..
Przez kilka dni wietrzyłam oszczędnie, ale w końcu wczoraj chciałam zamocować siatkę porządnie..
No i zobaczyłam z bliska co też panowie narozrabiali..
Po prostu mieli za mało miejsca na zagietą blachę od parapetu, więc z jednej strony ukręcili nakładkę mocującą a z drugiej wykręcili śrubkę i zasłonili to blachą..
Oczywiście moje próby przebicia się gwoździem i młotkiem przez blachę nic nie dały..
W takim razie poszłam zapytac, kto spartolił robotę i może ten sam niech przyjdzie i umocuje tę siatkę..
No i na to napatoczyła sie administratorka budynku..
Oczywiście natychmiast wtrąciła się do rozmowy i poinformowala mnie, że nie ma prawa być nic na oknach, bo normy unijne tego zakazują..
Tłumaczyłam jak komu dobremu, że po pierwsze siatka wisiała tam przed normami i że ja mam nie powiem gdzie idiotyczne normy i że nie mam zamiaru tego zdejmować, po skoro wisi, to po coś wisi..
Awantura się lekka zrobiła.. i pani w końcu zasugerowała mi, że nawet jeśli to jest moskitiera a nie krata, co w końcu z dużym trudem zrozumiała, to ja sobie to mogę założyć od wewnątrz..

Ciekawe jak, skoro mi się okna otwierają od środka, a między futrynę a okno sobie tego nie wstawię, bo mi się okno nie zamknie..
Skończyło się na tym, że zostałam odesłana do inspektora nadzoru robót ogólnoremontowych..
Zadzowniłam, opowiedziałam o co chodzi.. na szczęście facet szybciej zrozumiał różnicę między kratą i moskitierą..
Skutek był taki, że po 10 minutach od zakończenia trwającej prawie godzinę awantury, przyszedł taki jeden od remontu, przebił blachę, wbił dwa gwoździe i siatka wisi znowu cała i zdrowa..
I tak naprawdę dopiero wtedy szlag mnie trafił na głupią kobitę, cytowane ni w pięć ni w trzynaście normy unijne i jej problem z odróżnieniem krat od moskitiery..
Na szczęście znowu mogę porzadnie wietrzyć mieszkanie i kociaste z lubością wylegują się na oknie..
Ale nie powiem, adrenalinkę miałam wczoraj dość wysoko..
