No i stuknął nam wspólny roczek
Nam, czyli mi i Pędzelkowi ... jak to szybko zleciało.
Dziewczynom z grupy poznańskiej chciałabym bardzo, bardzo za niego podziękować - za wspaniałe publicity na kociarni, dzieki czemu kicia losem się przejęłam i zdecydowałam wziąć na tymczas. Catrinie i Aguesce za wyciągnięcie z Sycyna, Safiori za jeszcze lepsze publicity, dzięki czemu jeszcze zanim Pędzel do mnie przyjechał, zdecydwoałam że bedzie u mnie na stałe.
Za wspaniałą opiekę jaką miał u Safiori ::king:: , za ząbek zostawiony w Poznaniu, Corn za transport w komfortowych warunkach... za całego Pędzelka.
To niesamowity kot, o charakterze jakich mało. Zresztą, co ja będę pisać, kto go zna, choćby z mojego wątku, to wie
Takie coś do mnie przyjechało równo rok temu - tłuste na łebku (od leku na świerzba), przyjazne i nieco niepewne :
Stateczny, nieśmiały Pędzel wydawał się niewzruszony zmianami, jakie zachodzą w jego życiu. Niestety, i na nim stres się odbil - dopadły go pęcherzowe problemy. Miał trzy cewnikowania, przyplątało się brzydkie krwotoczne zapalenie pęcherza, najedliśmy się antybiotyków i strachu.
Taki był biedny kotecek :
Od kilku miesięcy jest na diecie i - oby nie zapeszyć- jest dobrze. No, może nie idealnie, mógłby siooosiać rzadziej w większych ilościach, ale nie narzekajmy.
Zdobył sobie wielkiego przyjaciela w osobie dzikusa Franciszka i towarzyszkę wspólnego spania - Tosię. Mam nadzieję, że mu ze mną dobrze....
Kocham go bardzo.
Piękny jest, prawda?
