Wcinaj się, wcinaj - dzięki Tobie odnalazłam swój wątej już na 4 stronie

, a tak pewnie by przepadł.
Ogłaszam wszem i wobec, że kot o imieniu Bungo jest istotą szlachetną i skoro wyżywa się na mnie, musi mieć konkretne powody

Zamiast zjeść Lusię (robocze imię panienki, która u nas zagościła), pozwolil się sterroryzować

. Wczoraj Luśka zaległa w jego ulubionym miejscu - na kocu w moich nogach. Rozpłaszczyła się i z dołu była niewidoczna. Nieświadom istnienia lokatora na gapę Bunguś wskoczył, dostał po ryju - i udał się pokornie do transporterka, który przygotowałam jako spanku dla Lusi. Dla niej to byłby salon, ale Bungo mieści sie z trudem; wystawała mu mordka i jedna łapa. Dziś biedak nawet nie próbował

- od razu wlazł na "swoje"miejsce. Mała wyżera mu z miski (jej własna, pełna, jest oczywiście tuż obok

), a ten, jak

odchodzi na bok. Owszem, rano ją troszkę pogonił

- chciał się chłopak pobawić w napaść i zagryzanie przeciwnika, ale ta mała zołza nasyczała, pacnęła go łapą - i już nie próbuje.
Czyż nie jest to wspaniały KOT, zważywszy na fakt, że mógłby Lusię załatwić jednym machnięciem ogona