Witamy wszystkich w Nowym Roku!
Powróciliśmy ze świątecznych wojaży w rodzinne strony i mamy trochę do poopowiadania:
Więc tak: wszystkie blizny ślicznie się goją i powolutku zarastają futerkiem.
Poza tym Foos'ik znowu przyjemnie nas zaskoczył już podczas wyjazdu z Olsztyna, bo przez ponad dwie godziny jazdy ciasnym pociągiem ani razu się nie odezwał - cały czas grzecznie siedział w "więźniarce" i albo podsypiał, albo po prostu się gapił. Tak się baliśmy tej podróży i kocich wrzasków, a tu proszę... kochany nasz kocurek
Po dojechaniu na miejsce i aklimatyzacji w moim pokoju, sprawdziliśmy reakcję Foos'a na psy - niestety przez te kilka dni nie zdołał ich zaakceptować. Jamnik mojej mamy jest zbyt nachalny ze swoją miłością do wszystkich i kotuchowi nie podobało się ciągłe latanie za ogonem i próby lizania w twarz

. Kilkadziesiąt podejść kończyło się warczeniem ostrzegawczym, a kilka szybkimi ciosami łapami (jednak bez pazurów). Dlatego zaraz po świętach pojechaliśmy do domu mojej Ukochanej Martusi - tam czekała nas kolejna konfrontacja z naszym poprzednim kocurem
wujkiem Tymonem. Wychowała go właśnie Marta, ale potem został adoptowany przez jej mamę, bo "on jest taki nieszczęśliwy tam u was w bloku"
Z czarnym satanem na początku nie było zbyt przyjaźnie - Tymon nigdy nie przebywał z innymi kotami, więc był przestraszony i nieufny. Foos'ik natomiast wręcz przeciwnie, od początku łaził za Tymonem i zachęcał do zabawy (rzucając mu się na plecy

). Ale przez pierwsze dwa dni jedynym dozwolonym kontaktem był
kontakt wzrokowy. Później było już coraz lepiej - coraz mniej było syczenia i kocich skrzeków (Tymon jest kotem-niemową), zamieniali się rolami goniącego i ganianego, jedli z jednej miski, korzystali z jednej kuwety, czarnuch zaczął nawet
prowokować zabawy (zobaczcie ten szatański uśmieszek
). Pod koniec naszej wizyty dozwolone było już nawet
wspólne spanko.
Foos'ik na pewno bardzo fajnie spędził te święta, nauczył się od Tymona normalnie jeść chrupki (wcześniej nie namoczone były błeeeee...), no i mamy pewność, że gdyby kiedyś przyszło nam się dokocić - nie będzie najmniejszego problemu

.
Przeprowadziliśmy też test ze żwirkami - dotąd mieliśmy silikon i zdażało się kocurowi zrobić kupkę np. w łazience, metr od kuwety. Dlatego postawiliśmy obok drugą ze zwykłym bentonitem, za to o połowę mniejszą i mimo tego Foos'ik całkowicie zaprzestał używania silikonu. W związku z tym mamy do odsprzedania dwa opakowania silikonu Hiltona - za powiedzmy 25 zł (obydwa) - w Olsztynie dowóz gratis

- chętni proszę zgłaszać się na PW.
Ale mi wyszła opowieść 