Niedawno wróciłam z dziećmi z basenu. Specjalnie wybieramy się tam późno, bo wtedy przychodzi mało ludzi. Udało mi się dzisiaj popływać niemal czterdzieści minut, zanim masakryczny ból ponadrywanych w wypadku mięśni szyi nie wpędził mnie do jacuzzi, gdzie utknęłam, niczym wyleniały piernik. Zabroniłam dzieciom korzystania ze zjeżdżalni, bo rura jest poprowadzona na zewnątrz, a temperatura na dworze nasuwa podejrzenia, że w środku może być pokryta warstewką lodu. Co nie sprzyja zjeżdżaniu w gatkach kąpielowych... Jak suszyliśmy włosy, Paweł zastosował wobec mnie maleńki szantażyk:
- Mamo, jak następnym razem pozwolisz mi na zjechanie z rury, to to wpłynie na mnie zbawiennie. Mówiąc "tak", wspierasz moją dziecięcą pewność siebie.
- A jak fakt odmrożenia sobie pupy ma niby poprawić twoją pewność siebie synku? - na tak postawione pytanie młodzieniec mój nie znalazł konstruktywnej odpowiedzi. Udało nam się skutecznie zwizualizować całą sytuację i cieszyliśmy się szczerze do samego domu. Mam szczęście, że we wspomnianym wypadku nie ucierpiały moje zwieracze...
Wczoraj miałam wizytę u pewnej miłej pani fizjoterapeutki (wielbicielki ragdolli

), która to była łaskawa zabronić mi wykonywania różnych przyjemnych rzeczy. I nieprzyjemnych też. Sęk w tym, że zalecenia były nierealne. Nie przeżyję dnia bez dźwigania. Sam jeden Gustawek waży coś koło dziesięciu kilogramów, a przecież on uwielbia noszenie. Za to chętnie uniknę taszczenia torby pracowej, w której specjalna ustawa przewiduje umieszczenie tonę sprzętu medycznego. Jutro pojadę do mojej przychodni i z przyjemnością przedłużę zwolnienie lekarskie. Dowiedziałam się bowiem, że szefowa zamierzała chwilowo zatkać dziurę kadrową w gabinecie zabiegowym moją osobą. Drażni mnie fakt, że niektórzy ludzie bez skrupułów próbują czasem wykorzystywać moją życzliwość. Myślą, że jak nie protestuję i spokojnie robię to, o co się mnie poprosi, to można się ze mną nie liczyć. Brak asertywności też może być demoralizujący dla bliźnich, to też w trosce o własne dobro, niech tym razem poradzą sobie sami. Wszystkim nam to wyjdzie na zdrowie. A swoją drogą to też niezła Baba Jaga ze mnie...
Poza tym, mam robić ciepłe okłady na okolicę karku. Przekazałam kocikom. Przyjęły informację do wiadomości, ale jakoś nie wykazały entuzjazmu, ani woli czynu. Chociaż dziś rano znalazłam Gustawcia w moim łóżku. Mruczał sobie na moich... nogach, co zdaje się miało mnie zmotywować do natychmiastowego podania kociego śniadania. Kiedyś Maurycuś (*) uwielbiał tak spać, ale on był dużo lżejszy. Tęsknię za nim nieustannie. Dzieci też. TŻ się nie wypowiedział, bo miał migrenę i calutki dzień przespał. Kazał mi sobie mierzyć ciśnienie, które ma idealne, jak młody bóg.
Dziś po raz ostatni zastosowałam przymus bezpośredni, przy podawaniu Florci antybiotyku prosto do gardła. Poszła ostatnia dawka. Bez przemocy zabieg nie miał szans na powodzenie. Na szczęście maleńka nie stawia wobec mnie szczególnie zaciętego oporu. Za to chętnie gryzie wetów...
MonikaMroz pisze:Ja chętnie przycupnę u pięknych Ragdollkow
Zapraszamy tez do siebie. Co prawda u nas dachoweczki ale warte obejrzenia
Pozdrawiamy

Witaj Moniko!
Cieszę się, że o nas zajrzałaś.

Z Twojego zaproszenia chętnie skorzystam. Bardzo lubię wszystkie koty, niezależnie od tego, jak wyglądają. Kot, to kot. A na ragdolle trafiłam, bo szukałam kotów, które miałyby usposobienie pewnego buraska w prześliczne czarne prążki, którego wspomnienie nadal mocno szczypie mnie w oczy... I pokochałam je, bo są moje, najmojsze, zupełnie łagodne, mruczliwe i słodkie. Całkowicie ode mnie zależne. Moje maluszkiewicze. Kwintesencja puchatości. Są moją psychoterapią i balsamem na całe zło tego świata. Ich zdrowie, jest moim spokojem. Są bezcenne. Kocham je w zwierzęcy sposób. Tak, jak Ty Twoje koty, które poznam z przyjemnością.
Basiu, uważaj na siebie! Boję się, żebyś się nie przeziębiła, albo nie upadła...
Makabra - wojowniczka... Tak: to do niej podobne. Ma niezły prawy sierpowy.
A moje dzieci dziękowały mi z siedem razy, że je do Ciebie zabrałam. Też doskonale się czują w Twoim magicznym domu.