Dorota pisze:Wczoraj po południu Duża z koleżanką i wetką ze schronu odłowiły kota z chorą łapką.
"Odłowiły" to za dużo powiedziane. Po prostu na ręce go wzięły i do transporterka...
Od trzech tygodni stołował się na naszym podwórku.
Kiedyś miał dom. Na pewno. Dał się wziąć na ręce, mało tego - wyglądał na szczęśliwego![]()
To był cały ciąg zbiegów okoliczności![]()
Łącznie z tym, że wetka ze schronu mieszka tuż za płotem![]()
Kot jest w schronie na leczeniu.
Potem będzie odpomponikowanie.
Potem się zobaczy.
Mru donoszący
Dobrze, że to były szczęśliwe zbiegi okoliczności

Ogryzek