Mój Imbir zjadł kiedyś listek z krzaczka ostrej papryczki i trafił do weta w stanie zagrożenia życia, a leczenie trwało długo

Przesyłam moc głasków dla ślicznych panienek i uroczego Wiesławka


Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
sistersy25 pisze:Witaj, prześliczne masz stadko!
koty zwykle nie jedzą tych trujących, ale np. Liliowate mogą uszkadzać nerki, a niewydolności nerek się panicznie boje, i jak tylko widzę moja podjadajaca jakiekolwiek kwiat to od razu sprawdzam czy aby ten jej nie zaszkodzi..; p
Co do kociej trawki, to fakt, trzeba wyhodowaćMojej małej wcześniej przynosiłam ze spacerku świeżo nazyrwanej trawki:D
Moli25 pisze:klaudiafj pisze:Nawet nie wiem kiedy jej przeszło, jak była malutkaOd wielu lat już nie buszuje w doniczkach ani nawet w kwiatkach. Księżniczka Kitula nie będzie jadła byle zielska, nawet kociej trawki. Co innego Marysia Pospolita - ta to nie ma z niczym problemu
Nawet plewi chwasty w ogródku
sistersy25 pisze:Tez słyszałam o epidemii nerek , dlatego muszę mała zbadać, bo jakoś ostatnio coraz częściej sika^^ co najmniej 5 razy na dzień, w dużej ilości i nie wiem czy to normalne?
klaudiafj pisze:Sierściuszka też się zmienia kiedy kotek staje się staruszkiem. My mieszkalismy w bloku to Kituś jak była mała też nieraz całą noc przespała na klatce, bo zapomniałam zabrać ją z korytarza, albo sama czmychnęła - włos się na głowie jeży co mogło się stać![]()
![]()
Za dobre wyniki
Sulfuria pisze: Mysia się boi dworu. Panicznie i tak samo jak Twoja.
Oraz ma chorobę lokomocyjną. Nie wiem czy to trauma czy brak nawyku od dzieciństwa bo chowana w bloku 7lat podobno. Poza tym Mysia NIE UMIE wychodzić na spacerki. Każdy kot wraca a ona lezie gdzieś i tam zostaje bo się zgubi. Raz przeżyłam horror gdy rano ogarnęłam, że Myśki nie ma w domu! Chodziłam i wołałam z godzinę, w coraz większej panice. W końcu latałam po podwórku dookoła domu z falsetem na ustach: 'Mysia, Myszka, Myyyyysiaaaaa!!!!'. Sąsiadka zza płotu pyta czy szukam kotka (No przecież że nie Myszy głupia babo, przecież wołam na kota). I że u niej na parapecie siedzi jakiś bury kotek bo jej suczka go tam zagnała wieczorem. Lecę więc do sąsiadki (już nie 'baby' tylko 'kochanej kobiety' bo mi kota znalazła!), gdzie moja Mysia na parapecie całą noc przesiedziała. Na parapecie. W lecie. /quote]
sistersy25 pisze:Sulfuria pisze:
Jak się czyta historie Mysi z parapetu to aż się przykro robi, jaką mała musiała być tam siedząc przerażonaJa bym się pewnie popłakała
Sulfuria pisze:Uległam namowom Koleżanek z forum i zrobiłam kociastym reklamowanego tutaj barfa.
Mysia: powąchała i poszła.
Alpinka: otrząsnęła z obrzydzeniem łapki, popatrzyła na mnie pt. 'No co ty, zgupiałaś? Ja mam TO jeść??'
Wiesławek: zjadł dużoczęściowo ale to nie jest rekomendacja gdyż on je wszystko, nawet tabletkę na odrobaczanie z ręki...![]()
Albo coś było nie tak albo moje koty nie są zainteresowane. Napiszę tyle, że mi smakował i pachniał super. W barfie znalazły się: kurczak pierś, marchewka, ziemniaczek, ryż (oczywiście w proporcjach dla krasnoludka, wszystkiego po troszku i najwięcej qrczaka). Poniżej na zdjęciach: rosołek z gara, rosołek zmiksowany, Wiesław je.
Użytkownicy przeglądający ten dział: zuzia115 i 55 gości