Moje koty nie mają biegunki.
Tosia ma krew w kupie, a raczej po zrobieniu kupy. Już 3ci miesiąc. Śluz i krew. Najpierw dostawała antybiotyk, rożne leki (Tolfine, Synolux, Cyklonamina, potem Sulfalazyna [wstrząs anafilaktyczny], Nifuroksazyd). Jedna kupa wysłana do Niemiec, lamblii nie stwierdzono. Lekarz robi wymaz, nie widzi pasożytów. Od weta do weta i nikt nie wie, dlaczego mała krwawi. Próbujemy różne karmy, krwi raz mnie raz więcej, ale jest. Przy jednej z karm nawet Bazyl zaczął krwawić, ale przestał 2 dni po odstawieniu karmy (chociaż i tak nie podaliśmy jej nagle, tylko dodaliśmy kilka granulek do Intestinala, który już wtedy jadły).
Lekarze po prostu rozkładali ręce i mówili mi tylko, żebym poinformowała ich jak już wyleczę kota o tym, co zdiagnozowano bo sami są ciekawi.
Kiedyś poszliśmy z Bazylem do nowego weta w sprawie jego oczka i po opowiedzeniu całej historii, lekarka zasugerowała ponowne badanie kupy. Zobaczyła w niej coś, ale nie była pewna czy lamblia czy kokcydia. W tym czasie ja już byłam po rozmowie telefonicznej z dr z UP we Wrocławiu. Wysłałam mu więc zdjęcie spod mikroskopu i powiedział, że faktycznie są tam jakieś jaja tylko nie jest jeszcze pewien co to, choć obstawia kokcydia. Pojechaliśmy do Wrocławia, dr zrobił wymaz, próbka nie wykazała lamblii. Wtedy zdecydował się na kolonoskopię, na okrężnicy zobaczył wybroczyny, pobrał wycinek do badania i czekamy. Zażyczyliśmy sobie jeszcze jedno badanie na lamblię, snaptestem, podobno mało prawdopodobne, że się myli... wyszło negatywne. Po konsultacjach z innymi lekarzami, po obejrzeniu raz jeszcze tego jednego zdjęcia spod mikroskopu, gdzie widać było jakieś jaja, po przeczytaniu naszej historii którą już mamy dzień po dniu, punkt po punkcie spisaną, obstawiona, że skoro nie lamblia, to kokcydia. Stwierdzono, że czekając na wynik badania histopatologicznego, podamy coś na kokcydiozę, resztę historii już znacie
Od samego początku, czyli od połowy stycznia kiedy to się zaczęło, kot nie przejawia żadnych innych niepokojących objawów. Tosia nie jest apatyczna, bawi się, apetyt dopisuje, psoci, jak każdy kociak.
Nie usłyszałam od żadnego lekarza "To na pewno kokcydioza" ... to raczej na zasadzie "jest wysokie prawdopodobieńswo"