Skarbuś był dziś u weta..
Jest świerzb, tak jak myślałam, poza tym chłopak zdrowy.. Niebawem szczepimy..
Waga 3,6 kg.. jeju widzę, niemal z dnia na dzień jak przybiera na wadze, mam nadzieje, że nie utucze Go jak Polci..
ale On bidny tak się rzuca na jedzonko, że nie mam sumienia Mu odmówić
ale! wczoraj skonstruowałam Mu takie cuś, do czego wrzucam chrupy i sam wydostaje sobie jedzonko.. nawet Polcia się dziś pobawiła w "zdobywanie pożywienia"
Nie wiem ile kot Bazylowej postury powinien ważyć.. może niepotrzebnie się martwię, w końcu On dużo "wyższy" od Polci to i pewnie ważyć może dużo więcej.. no nie wiem..
a co do samej wizyty u weta, to.....
jejku.. takich przestraszonych oczek u Niego nie widziałam.. tzn widziałam, tak samo wyglądał na zdjęciu jak jeszcze był w lecznicy po odbiciu z meliny.. a odkąd jest u Nas, to pierwszy raz widziałam takie przerażenie w Bazylkowych oczkach...... myślałam, że serducho mi pęknie..
ale ja tylko wróciliśmy do domciu, Bazyś wyszedł z transportera i wszystko złe minęło
Bazyś wiedział, że jest już u siebie, nic Mu nie grozi, nigdzie Go nie wywieźli.. zaczął mruczeć,ocierać się o transporter..pełnia szczęścia
kocham!!!!!!!!