Jadzia jest już w nowym domu

Podróż początkowo była dla niej badzo stresująca. Miałczała, śliniła się, sapała...a ja denerwowałam się razem z nią. Całą podróż do Lublina mówiłam do niej o tym jaka będzie szczęśliwa, że będzie miała sój pokój, okna, świetną kotkę do towarzystwa

Kiedy mówiłam, przestawała miałczeć...więc całą drogę musiałam nawijać.
W pociągu ze swoim nowym Dużym było podobno dużo spokojniej...może czuła, że to jej nowa rodzina

Zjadła nawet w drodze troszkę mięska, które jej przygotowałam

Z relacji z nowego domu: Jadzia już zwiedzała mieszkanie i zapoznała się z drugą kotką. Tamta troszkę jeszcze na nią syczy, ale Jadziunia w ogóle się tym nie przejmuje. Siedziały już ponoć razem w pudełku

Czekam na zdjęcia. Kiedy je dostanę, na pewno zamieszczę
