to om nom nom, to mi krew zmroziło
co do monologów/dialogów to wczoraj mnie inteligentnie olśniło, że ja tego miałam na pęczki, tylko się muchy nie ganiały, żeby to spisać
Ale od wczoraj/dziś oficjalnie otwieram:
Rozmowy w Kotu
chcecie, czy nie będę klepać pogadanki z fokami
a ze śmiesznych sytuacji...
Kiedyś, kiedyś, kiedy Kokota była kilkumiesięcznym cielunkiem, mieszkałam na stancji.
Do pani właścicielki przyjeżdżała wnuczka. Rezydenci na hasło dzieciak- szmyrgały przez okno.
Moja nie spodziewała się niczego. Pierwszy raz na ślepia zobaczyła kilkulatka.
Wtedy przekonałam się że połączenie kociaka i dzieciaka to esencja wybuchowa...
Dłubałam coś na kompie, drzwi otwarte na oścież, a w domu dziwna cisza.
Popracowałam grubo z dwie godziny zapominając całkowicie o Cielaku i Dzieciaku.
W domu dalej cisza jak makiem zasiał. Coś mnie to dziwnie wyglądało. Wypełzłam na korytarz i widzę właścicielkę.
Widać, że skonsternowana. Pyta się mnie, czy nie widziałam Dzieciaka?
Ja:
pytam, czy ona nie widziała Cielaka?
Ona:
Więc sztama. Szukamy.
Mieszkanie nieduże, ale towarzycho też niezbyt wielkie i do tego kombinatorskie.
Wszystkie pokoje przejrzane. Nawoływania spełzły na niczym.
Wtem- obie po sobie: ŁAZIENKA
Wpadamy z impetem a tam...
Dziciak rozwalony na podłodze, Cielak rozwalony obok Dzieciaka, a obok tej dwójki rozwalona...BIAŁA FARBA EMULSYJNA
Patrzymy na siebie i nie wiemy: śmiać się, czy płakać?
Dzieciak raz pędzlem po ścianie, raz po Cielaku...
Obie w totalnej komitywie, nawet nas nie zauważyły. Pełna zmowa
A to moje gamoniowate przeszczęśliwe, choć prawie całe białe
Duecik za fraki polazł do prania i przysięgam, że aż mnie kusiło, ale wciąż jak mantrę powtarzałam:
koty się pierze ino nie wykręca, koty się pierze ino nie wykręca...
Uprałam
Nie wykręciłam
A szkoda
