no i sobie leżę na chorobowym...
z pracy mam lapa, i dzielnie zdalnie pracuję, tylko koty zadowolone, że przez cały dzień poleguję na pufie i jest do kogo się przytulić...
no, ale jak się nie potrafi chodzić...
no bo szłam sobie po schodach, w katowicach... i były sobie stopnie, takie normalne, wysokie, itd.. i ostatni taki jakby pół stopnia, może nawet minimalnie mniej.... no i jak się............
mam potłuczone kolana, nadgarstek, i jak się podniosłam z gleby, to na tyle oceniłam "straty w ludziach"... no, ale połaziłam trochę, dotarłam do belga, to się kostka zaczęła odzywać - myślę sobie - kostkę też uszkodziłam? eeee, zaraz przejdzie..
poszłam do fryzjera, obcięłam się na prawie całkiem krótko (kto mnie zna, to wie, jakie mam włosy....), a jak wstałam, to moje kroki zostały skierowane w stronę pogotowia.... no i mam gips...
ech...
ale koty zadowolone
