Ja bym spróbowała inicjować wspólne zabawy, majtanie wędką raz jednej przed nosem raz drugiej rzucanie papierkami itp., ogólnie odwracanie uwagi Loli od strasznej uzurpatorki, która zagnieździła się w jej domu

.
Może wyda Ci się to śmieszne, ale bardzo pomaga w uspokajaniu zestresowanego kota, gdy się do niego mówi. I to nie dwa trzy zdania, ale cały czas. Spokojnym, ciepłym głosem, mów do Loli, że wszystko jest fajnie, że teraz będzie miała koleżankę, z którą będzie się bawić itp. Że ta koleżanka przyjechała z daleka, bo bardzo chciała mieszkać z wami itp. opowieści

. I tak w kółko non stop, głaskając przy tym od czasu do czasu to jedną to z drugą, z przewagą głasków dla Loli. Jedna moja koleżanka jak miała kiedyś pod opieką totalnie zestresowanego kota to czytała mu książkę

- takim właśnie spokojnym, ciepłym, uspokajającym tonem. Ta terapia bardzo szybko przyniosła skutek.
Lolcia to delikatna, wrażliwa panienka, ale ma chochlika w oku

- jak się przyzwyczai do towarzystwa Roxi to będzie z nią rozrabiać na całego. Zobaczysz.
No i może postawiałbym może drugą kuwetę w pokoju, blisko "bezpiecznego" dla Loli miejsca czyli łóżka.
Trzymam wielkie kciuki
