Natek jak się produkował, tak się produkuje

. W nocy łaził i gadał i darł się i już w przypływie utraty cierpliwości wystartowałam do kocura sycząc "ubiję gada", wpadłam do przedpokoju, a Natek z zadartą kitą do mnie podszedł, otarł sie o nogi, złapałam śpiewaka, zajrzałam mu głęboko w oczy i już, już miałam mu powiedzieć co mu zrobię, jak się nie zamknie, ale nagle się rozpłynęłam. W tym pięknym, spokojnym, ufnym spojrzeniu.
Kombinujemy co zrobić, żeby nie śpiewał i żeby sąsiedzi nam nóg z pewnej częsci ciała nie powyrywali
