

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Wielbłądzio pisze:behemotka pisze:Ona naprawdę nikogo-nikogo z Drani nie lubi? I jak kontakt z Tobą?
Niestety naprawdę. Bije każde po równo, z identycznym (ogromnym) natężeniem agresjiWydawać by się mogło, że inaczej będzie zachowywać sie chociaż wobec swojego towarzysza paluchowej niedoli - Dorysia - ale guzik, tłucze go dokładnie tak samo jak wszystkie pozostałe. Kiedy którejś z poprzednich nocy (myśląc, że rano wybierzemy się na krew, co jak dotąd nie doszło do skutku
) zamknęłam ich we dwójkę w klatce, prała go jak szalona, łącznie z rzucaniem się do oczu
Nad ranem zaczęła jeszcze na dodatek wyć, warczeć i rzucać się po klatce - musiałam wstać i zamknąć ścierwojada do transportera, gdzie posiedziała sobie (o dziwo, jak grzecznie
) ze 3 czy 4 godziny zanim na dobre wstałam. Nie bije tylko Buśki, ponieważ nie ma do niej dostępu - no i nie będzie biła, bo przecież ścierwa nigdy nie odważę się do nas wpuścić
![]()
'Kontakt' ze mną ogranicza się do bycia miziastą wtedy, kiedy ma ochotę na dodatkową michę mokrego. Owszem, potrafi bardzo ładnie mruczeć i często nawet daje się głaskać - ale spróbuj tylko wziąć ją na ręce: mnie też wali łapami po twarzy i wszędzie gdzie popadnieNo cóż, mam zupełnie inne wyobrażenie 'kontaktu' z kocimi domownikami, które to wyobrażenie zresztą większość Drani codziennie potwierdza...
Niestety, według mnie ten kot ma po prostu zły charakterZdarza się.
Wiadomo, że nie wywalę jej na mróz, ani nie oddam z powrotem do schronu - ale chwilowo nie mam jeszcze żadnej rozsądnej koncepcji, co mam z nią zrobić, jeśli nic się nie zmieni![]()
Wielbłądzio pisze:Skoro to z Tadźką stało się tak nagle, skoro osłabła i umarła tak momentalnie, skoro nic wcześniej nie zapowiadało nieszczęścia... No dobrze, najpierw była ta łapa - ale przecież wcale nie musiało zacząć się od łapy, mógł być od razu jakiś nowotwór wewnętrznyTo przecież to samo może stać się każdego dnia z każdym nastepnym z Drani
, na przykład wtedy, kiedy nie będzie mnie w domu
Wiem, że nie mam na to żadnego wpływu, ale jeszcze trochę i wpadnę w obłęd.
A ja jak zwykle się z wypracowaniem wpychamWielbłądzio pisze:behemotka pisze:Ona naprawdę nikogo-nikogo z Drani nie lubi? I jak kontakt z Tobą?
Niestety naprawdę. Bije każde po równo, z identycznym (ogromnym) natężeniem agresjiWydawać by się mogło, że inaczej będzie zachowywać sie chociaż wobec swojego towarzysza paluchowej niedoli - Dorysia - ale guzik, tłucze go dokładnie tak samo jak wszystkie pozostałe. Kiedy którejś z poprzednich nocy (myśląc, że rano wybierzemy się na krew, co jak dotąd nie doszło do skutku
) zamknęłam ich we dwójkę w klatce, prała go jak szalona, łącznie z rzucaniem się do oczu
Nad ranem zaczęła jeszcze na dodatek wyć, warczeć i rzucać się po klatce - musiałam wstać i zamknąć ścierwojada do transportera, gdzie posiedziała sobie (o dziwo, jak grzecznie
) ze 3 czy 4 godziny zanim na dobre wstałam. Nie bije tylko Buśki, ponieważ nie ma do niej dostępu - no i nie będzie biła, bo przecież ścierwa nigdy nie odważę się do nas wpuścić
![]()
'Kontakt' ze mną ogranicza się do bycia miziastą wtedy, kiedy ma ochotę na dodatkową michę mokrego. Owszem, potrafi bardzo ładnie mruczeć i często nawet daje się głaskać - ale spróbuj tylko wziąć ją na ręce: mnie też wali łapami po twarzy i wszędzie gdzie popadnieNo cóż, mam zupełnie inne wyobrażenie 'kontaktu' z kocimi domownikami, które to wyobrażenie zresztą większość Drani codziennie potwierdza...
Niestety, według mnie ten kot ma po prostu zły charakterZdarza się.
Wiadomo, że nie wywalę jej na mróz, ani nie oddam z powrotem do schronu - ale chwilowo nie mam jeszcze żadnej rozsądnej koncepcji, co mam z nią zrobić, jeśli nic się nie zmieni![]()
Tak jak już pisałam: taki na przykład Julekto nie da sobie w kaszę dmuchać, ale większość (o ile w ogóle nie wszystkie) pozostałych jest zdecydowanie nienawykła do aż TAKIEJ czyjejś agresji, na czele z cykorowatą Nuśką - główną ofiarą meliniary
Z jakiej racji zresztą mam pozwalać, żeby którekolwiek z nich - jakby nie było od dawna domowników - ciągle obrywało za niewinność od kocicy, która wprowadziła się tu niecałe dwa tygodnie temu
...?
A to jest akurat bardzo dobry pomysł. Idź. Tylko, na litość boską, przy tym nastroju nie zaszywaj się przez cały czas sama w domu. Do lekarza marszWielbłądzio pisze:Trzęsie mnie zimno, gardło zaczyna boleć coraz konkretniejPowinnam iśc na to zwolnienie już od jutra
Różne rzeczy mogą się stać błyskawicznieWielbłądzio pisze:Skoro to z Tadźką stało się tak nagle, skoro osłabła i umarła tak momentalnie, skoro nic wcześniej nie zapowiadało nieszczęścia... No dobrze, najpierw była ta łapa - ale przecież wcale nie musiało zacząć się od łapy, mógł być od razu jakiś nowotwór wewnętrznyTo przecież to samo może stać się każdego dnia z każdym nastepnym z Drani
, na przykład wtedy, kiedy nie będzie mnie w domu
Wiem, że nie mam na to żadnego wpływu, ale jeszcze trochę i wpadnę w obłęd.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Gosiagosia i 134 gości