Jedyne takie Dranie. Życie wariata to nie bułka z masłem ;)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro gru 15, 2010 22:53 Re: Jedyne takie Dranie. Tragiczny początek. Tadźka [`].

Wiem. Znajomy mojego ojca nagle dowiedział się o tym, że ma raka... a za niecały miesiąc już nie żył :( Tragedia jest jeszcze o tyle większa, że zostawił 30-kilkuletniego niepełnosprawnego syna, na stałe przykutego do łóżka :(
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Śro gru 15, 2010 23:28 Re: Jedyne takie Dranie. Tragiczny początek. Tadźka [`].

Bardzo mi przykro :( Już od jakiegoś czasu podczytuję o wyczynach Drani i chciałam się wreszcie przywitać - szkoda, że w takich okolicznościach :(
Śpij spokojnie Tadzinko (*)

katikot

 
Posty: 2884
Od: Pt paź 26, 2007 23:31
Lokalizacja: Kraków/Wrocław

Post » Śro gru 15, 2010 23:33 Re: Jedyne takie Dranie. Tragiczny początek. Tadźka [`].

Wielbłądzio pisze:
behemotka pisze:Ona naprawdę nikogo-nikogo z Drani nie lubi? I jak kontakt z Tobą?


Niestety naprawdę. Bije każde po równo, z identycznym (ogromnym) natężeniem agresji :( Wydawać by się mogło, że inaczej będzie zachowywać sie chociaż wobec swojego towarzysza paluchowej niedoli - Dorysia - ale guzik, tłucze go dokładnie tak samo jak wszystkie pozostałe. Kiedy którejś z poprzednich nocy (myśląc, że rano wybierzemy się na krew, co jak dotąd nie doszło do skutku :oops: ) zamknęłam ich we dwójkę w klatce, prała go jak szalona, łącznie z rzucaniem się do oczu 8O Nad ranem zaczęła jeszcze na dodatek wyć, warczeć i rzucać się po klatce - musiałam wstać i zamknąć ścierwojada do transportera, gdzie posiedziała sobie (o dziwo, jak grzecznie :twisted: ) ze 3 czy 4 godziny zanim na dobre wstałam. Nie bije tylko Buśki, ponieważ nie ma do niej dostępu - no i nie będzie biła, bo przecież ścierwa nigdy nie odważę się do nas wpuścić :twisted:
'Kontakt' ze mną ogranicza się do bycia miziastą wtedy, kiedy ma ochotę na dodatkową michę mokrego. Owszem, potrafi bardzo ładnie mruczeć i często nawet daje się głaskać - ale spróbuj tylko wziąć ją na ręce: mnie też wali łapami po twarzy i wszędzie gdzie popadnie :( No cóż, mam zupełnie inne wyobrażenie 'kontaktu' z kocimi domownikami, które to wyobrażenie zresztą większość Drani codziennie potwierdza...
Niestety, według mnie ten kot ma po prostu zły charakter :( Zdarza się.
Wiadomo, że nie wywalę jej na mróz, ani nie oddam z powrotem do schronu - ale chwilowo nie mam jeszcze żadnej rozsądnej koncepcji, co mam z nią zrobić, jeśli nic się nie zmieni :(

Ja mam takie doświadczenia z dzwoniącymi w sprawie kota, że dla większości ma być to pierwsze i jedyne zwierzę w domu. Więc może nie będzie tak źle ze znalezieniem jej domu bez innych kotów? :roll:

A na chwilę obecną rzeczywiście klatka na czas Twojej nieobecności będzie najlepszym wyjściem. Tylko te ogłoszenia jak najszybciej zacząć robić...
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 16, 2010 5:58 Re: Jedyne takie Dranie. Tragiczny początek. Tadźka [`].

Nie mogłam dziś spać.

No i grypsko bierze mnie chyba całkiem na serio.
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Czw gru 16, 2010 9:45 Re: Jedyne takie Dranie. Tragiczny początek. Tadźka [`].

Jestem pólprzytomna. Trzęsie mnie zimno i boli gardło.

Spałam ze dwie godziny. Zanim wstałam, długo leżałam w wyrku i myślałam.

Skoro to z Tadźką stało się tak nagle, skoro osłabła i umarła tak momentalnie, skoro nic wcześniej nie zapowiadało nieszczęścia... No dobrze, najpierw była ta łapa - ale przecież wcale nie musiało zacząć się od łapy, mógł być od razu jakiś nowotwór wewnętrzny :( To przecież to samo może stać się każdego dnia z każdym nastepnym z Drani :crying: , na przykład wtedy, kiedy nie będzie mnie w domu :crying:
Wiem, że nie mam na to żadnego wpływu, ale jeszcze trochę i wpadnę w obłęd.

Przed wyjściem z domu wyprosilam chłopaków z pokoju Busieńki. Była jakaś taka trochę jakby nieswoja, wolałam oszczędzić jej dodatkowych nerwów :(
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Czw gru 16, 2010 9:51 Re: Jedyne takie Dranie. Tragiczny początek. Tadźka [`].

Kasiu, gorąca kąpiel/prysznic, do tego Fervex, Gripex albo inna Polopiryna i do łóżka się wygrzać - może jednak przeziębienie sobie pójdzie. :ok:

Jak przeczytałam wczoraj, że Tadzinka odeszła to mnie zatkało... Nadal jestem w szoku, jak to - już Jej nie ma? 8O :cry: Gdy byłam u Was w niedzielę nic nie wskazywało na to, że coś jest nie tak :roll: Cały czas mam przed oczami, jak, gdy na moment wyszłaś z pokoju, biegnie za Tobą z podkuloną łapką :crying: Zaraz się poryczę na całego w pracy...

Trzymaj się Kasiu, przytulam mocno Obrazek

Alyaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 5917
Od: Śro paź 22, 2008 18:24
Lokalizacja: Kielce

Post » Czw gru 16, 2010 10:05 Re: Jedyne takie Dranie. Tragiczny początek. Tadźka [`].

Też nie mogę zapomnieć, jak ostatnio kicała :cry:

Zawsze ratowałam się właśnie Fervexem, ale odkąd biorę wariackie leki - nie mogę, bo coś tam, wchodzą w reakcję :(
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Czw gru 16, 2010 10:10 Re: Jedyne takie Dranie. Tragiczny początek. Tadźka [`].

Wielbłądzio pisze:Skoro to z Tadźką stało się tak nagle, skoro osłabła i umarła tak momentalnie, skoro nic wcześniej nie zapowiadało nieszczęścia... No dobrze, najpierw była ta łapa - ale przecież wcale nie musiało zacząć się od łapy, mógł być od razu jakiś nowotwór wewnętrzny :( To przecież to samo może stać się każdego dnia z każdym nastepnym z Drani :crying: , na przykład wtedy, kiedy nie będzie mnie w domu :crying:
Wiem, że nie mam na to żadnego wpływu, ale jeszcze trochę i wpadnę w obłęd.

Kasiu, masz rację, na wiele rzeczy nie mamy wpływu i nie będziemy mieli :? Nie możesz się zadręczać, bo to nic nie da. Jak to mówią: 'nawet w drewnianym kościele może Ci na głowę cegła spaść'. :roll: W niedzielę niewiele brakowało, żebyśmy się nie spotkały, bo prawie mielibyśmy z bratem czołówkę... Ktoś postanowił wyprzedzać autobus, zobaczyliśmy go nagle na naszym pasie, mijaliśmy się 'na milimetry'.... Dobrze, że to brat prowadził....
Robisz co możesz dla Drani i one to wiedzą. Musisz dbać o siebie, chociażby dla Nich!

EDIT: Skoro Fervexu nie możesz, to marsz do lekarza internisty, niech Ci coś przepisze!

Alyaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 5917
Od: Śro paź 22, 2008 18:24
Lokalizacja: Kielce

Post » Czw gru 16, 2010 12:39 Re: Jedyne takie Dranie. Tragiczny początek. Tadźka [`].

Czuję, że mam gorączkę :roll:
Zimno mi, kaszlę, boli mnie głowa i gardło.

Q@*P$^, czy ja ZAWSZE muszę mieć grypę i okres na raz :twisted: :twisted: :twisted: ?
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Czw gru 16, 2010 19:07 Re: Jedyne takie Dranie. Tragiczny początek. Tadźka [`].

Dupowo smutno.
Przypomniało mi się, jak Tadźka zawsze ocierała się łebkiem o meble i inne sprzęty :( - podobno tak robią koty, kiedy gdzieś dobrze się czują, dla utrwalenia swojego zapachu... I przypomniało mi się, jak zawsze wściekałam się na nią, kiedy właśnie ocierając się w ten sposób o piramidki z płyt, zwalała je wszystkie na podłogę i łamały się (czasami w drobny mak) ich pudełka...
:cry:
A jutro wieczorem minie dokładnie miesiąc, jak nie ma tutaj Bidonka :cry:
Kto zechce i będzie mógł - znów bardzo ładnie proszę o prawdziwe, migocące aż do Nieba płomyczki... Żeby obie moje córeczki je Stamtąd zobaczyły i żeby wiedziały, że tyle osób o Nich myśli... Biduniek odeszła jakoś pomiędzy 21.30 a 22.00, ale już od późnego popołudnia było z Nią bardzo źle, także dokładna godzina nie ma większego znaczenia...


Samotność. Cisza. Pustka. Brak.
Brak nawet kogokolwiek, komu zechciałoby się i kto umiałby: powkręcać mi żarówki w łazience (nie chodzi oczywiście o takie zwykłe, proste żarówki - z takimi radzę sobie sama ;) - tylko to są jakieś takie dziwadła wkręcane do dziurek w głębi sufitu, halogeny się toto nazywa czy cuś :roll: ) i w kuchni, naprawić powyrywane kontakty, pojechać ze mną gdzieś (nie mam na razie ani pomysłu, gdzie konkretnie, ani kasy na zakup tejże szafki. pomysł to żaden problem, ale z kasą będzie już znacznie, znacznie gorzej :( ) po nową szafkę na buty i dostarczyć mi ją do domu... Niby zawsze mogłabym spróbować poprosić o pomoc 'mojego' Piotrka i z całą pewnością by mi nie odmówił - ale z Piotrkiem wszelkie rozmowy i zarazem spotkania kończą się na ogół w momencie, kiedy pada z jego ust sakramentalne 'bo gdybyśmy byli razem...'... Bo nie będziemy. Bo nie chcę krzywdzić. Bo nie ma sensu. I nie chcę też każdym nie-niezbędnym spotkaniem rozdrapywać w nim czegoś, czego rozdrapywać NA PEWNO nie powinnam, nawet mimochodem :(
Kiedyś był chociaż sąsiad z wężykiem - teraz nie ma już ani sąsiada, ani jego wężyka. Cóż, tym razem zresztą wężyk raczej nie byłby do niczego potrzebny, niezbędna byłaby za to dla odmiany drabina, której sama również nie posiadam (jako i własnego wężyka rzecz jasna :wink: ).
Ech, wcale mi niewesoło.
Kolejny epizod zbliża się wielkimi krokami, chyba zgodzę się na ponowne zwiększenie dawki leków :roll:
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Czw gru 16, 2010 19:13 Re: Jedyne takie Dranie. Tragiczny początek. Tadźka [`].

Wielbłądziu, to nie epizod.To grypa. Człowiek psychicznie też wtedy gorszy. Idź do lekarza - wiem, co mówię, nie poszłam od razu, a potem zaliczyłam trzech, jutro czwarty, i dalej chora. Idź, im prędzej tym lepiej. Kto będzie chodził po pokarm i żwirek, no kto???

A poza tym czytam i powoli się przygotowuję... Mizia ma nowotwór - guzy na brzuchu, w miejscu wyciętych listew mlecznych, czyli wznowa. i nie można nic zrobić, bo ma cukrzycę, wysoki mocznik, wszystkie parametry beznadziejne. I tak poleguje w ciepłych miejscach i mało się rusza, niewiele je. Nie wiem, czy ją coś boli, przy dotyku raczej nie, ale ogólnie gaśnie. I tak czekam, kiedy przyjdzie się rozstać. Smutno.
Ostatnio edytowano Czw gru 16, 2010 19:18 przez Paluszek, łącznie edytowano 1 raz
Paluszek
 

Post » Czw gru 16, 2010 19:16 Re: Jedyne takie Dranie. Tragiczny początek. Tadźka [`].

Karmy mamy zapas na ładne kilka miesięcy (uff, chociaż to... kiedy zacznie brakować kasy, będę zdychać z głodu tylko ja, koty na szczęście zabezpieczone !!!), a żwirku się u nas nie używa :wink:

Wiem, że powinnam zawlec się od lekarza, ale chyba nie mam siły.
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Czw gru 16, 2010 19:31 Re: Jedyne takie Dranie. Tragiczny początek. Tadźka [`].

Wielbłądzio pisze:
behemotka pisze:Ona naprawdę nikogo-nikogo z Drani nie lubi? I jak kontakt z Tobą?


Niestety naprawdę. Bije każde po równo, z identycznym (ogromnym) natężeniem agresji :( Wydawać by się mogło, że inaczej będzie zachowywać sie chociaż wobec swojego towarzysza paluchowej niedoli - Dorysia - ale guzik, tłucze go dokładnie tak samo jak wszystkie pozostałe. Kiedy którejś z poprzednich nocy (myśląc, że rano wybierzemy się na krew, co jak dotąd nie doszło do skutku :oops: ) zamknęłam ich we dwójkę w klatce, prała go jak szalona, łącznie z rzucaniem się do oczu 8O Nad ranem zaczęła jeszcze na dodatek wyć, warczeć i rzucać się po klatce - musiałam wstać i zamknąć ścierwojada do transportera, gdzie posiedziała sobie (o dziwo, jak grzecznie :twisted: ) ze 3 czy 4 godziny zanim na dobre wstałam. Nie bije tylko Buśki, ponieważ nie ma do niej dostępu - no i nie będzie biła, bo przecież ścierwa nigdy nie odważę się do nas wpuścić :twisted:
'Kontakt' ze mną ogranicza się do bycia miziastą wtedy, kiedy ma ochotę na dodatkową michę mokrego. Owszem, potrafi bardzo ładnie mruczeć i często nawet daje się głaskać - ale spróbuj tylko wziąć ją na ręce: mnie też wali łapami po twarzy i wszędzie gdzie popadnie :( No cóż, mam zupełnie inne wyobrażenie 'kontaktu' z kocimi domownikami, które to wyobrażenie zresztą większość Drani codziennie potwierdza...
Niestety, według mnie ten kot ma po prostu zły charakter :( Zdarza się.
Wiadomo, że nie wywalę jej na mróz, ani nie oddam z powrotem do schronu - ale chwilowo nie mam jeszcze żadnej rozsądnej koncepcji, co mam z nią zrobić, jeśli nic się nie zmieni :(

Tak jak już pisałam: taki na przykład Julek :wink: to nie da sobie w kaszę dmuchać, ale większość (o ile w ogóle nie wszystkie) pozostałych jest zdecydowanie nienawykła do aż TAKIEJ czyjejś agresji, na czele z cykorowatą Nuśką - główną ofiarą meliniary :twisted: Z jakiej racji zresztą mam pozwalać, żeby którekolwiek z nich - jakby nie było od dawna domowników - ciągle obrywało za niewinność od kocicy, która wprowadziła się tu niecałe dwa tygodnie temu :twisted: ...?
A ja jak zwykle się z wypracowaniem wpycham :oops:. Ale może coś z tego Ci podsunie jakiś pomysł na działanie...

Trudna sprawa. Gdyby któregoś lubiła albo chociaż tolerowała, może dałoby się ją po kolei oswajać - z jednym kotem, z drugim... A tak, to nie ma punktu zaczepienia :roll:

Może to i kwestia charakteru, który niekoniecznie da się jakoś oszałamiająco zmienić, ale chyba też jeszcze za wcześnie, by mówić z całkowitą, stuprocentową pewnością. Czasem i do ludzia, i do innego futra trzeba się przekonać, co może potrwać...

W sprawie podejścia do dwunoga: Vanilka, moja dawna tymczaska. Urocza, subtelna, grzeczna :!:, miła koteczka. Można ją było głaskać, miziać i bawić się z nią, ale spróbowałabyś podnieść - i natychmiast zaczynała dziko walczyć. Po prostu typ kota, który koniecznie musi stać na własnych łapach, i nie toleruje utraty gruntu pod nimi. Drugą (i ostatnią, poza tym naprawdę Kot Doskonały) jej schizą były tabletki. To był jedyny znany mi kot, któremu nie mogłam normalnie podać leku - normalnie, tj. przytrzymać, wepchnąć tabletkę głęboko do ryja, zamknąć, zaczekać do przełknięcia - tylko musiałam zawijać całe futro w gruby koc i wdmuchiwać rozkruszoną tabletkę do pyska przez słomkę, spłukując następnie wodą :roll:; no ale trudno, po tym, jak mi przegryzła prawie na wylot paznokieć 8O, najzwyczajniej w świecie miałam odruch natychmiastowego zabierania palca z jej paszczy :?

Skoro miziać się potrafi, to chyba można ją z czasem do ludzia przekonać. Ja wiem, może spróbować delikatnie modyfikacji zachowań? Żadnego żarcia (nie tylko dokładki), dopóki się nie da pogłaskać przez chwilę. To by jej zbudowało pozytywne skojarzenia z ludzką ręką. Ręce pachnące jedzeniem pewnie by w tym pomogły.

Co do dzikiej agresji... Ech, też tak miałam niestety, na linii Paskud-Kazan (bardzo jednostronnie, dodajmy :evil:). Nie pamiętam, na ile dokładnie opisywałam te problemy, ale dopsienie przebiegało u mnie naprawdę BARDZO dramatycznie. O ile normalny kot po zobaczeniu psa zwykle albo się gapi z ciekawością, albo przenosi się w strategicznie wyższe rejony, skąd może się gapić z ciekawością, albo ucieka, o tyle Paskudztwo zerknęło tylko raz, zarejestrowało: "Wróg!!!" i runęło do wściekłej szarży z RYKIEM bojowym na mordzie :roll:. Dręczyła kundla przy każdym spotkaniu, zastraszała go, atakowała. W pierwszym miesiącu chyba w ogóle nie widziałam poprawy, potem powoli, bardzo powoli miało się ku lepszemu, aż po trzech i pół czy czterech miesiącach uznałam, że mogę zwierze zostawić razem w jednym pokoju, gdy idę na piętnaście minut do sklepu.
W przypadku Paskudy bardzo silną agresję udało się opanować. Teraz może przebywać z psem w jednym pokoju, a nawet na jednym łóżku. Daje Kazanowi oddychać, chodzić i machać ogonem, i nawet jeżeli od czasu do czasu go spierze, to raczej w celu przypomnienia, kto tu rządzi, niż ze szczerym zamiarem wyrwania wciąż bijącego serca nieprzyjaciela.

Ale, fakt, za nadzieją w moim przypadku przemawiały dwie kwestie:
- Paskud jednak nie dla każdego wykopuje tak gigantyczny topór wojenny; zwykle ustawia sobie wszystko, co nowe, a jak już ustawi, daje względny spokój - zakładałam więc, że skoro pies do kotów zachowuje się, bez przesady, idealnie (przyjaźnie, ale bez nachalności, absolutne podporządkowanie), skoro jedyną reakcją na jej ciosy było wtulanie się w kącik i skomlenie o litość, w końcu mu wybaczy grzech istnienia;
- miałam możliwość długoterminowej izolacji; strony konfliktu, a raczej strona konfliktu oraz obiekt jej jednostronnego znęcania się, obcowały ze sobą wyłącznie w mojej obecności, poza tym były skutecznie oddzielone (psi pokój zamknięty na klucz).
Z Klarą jest trochę inaczej, więc sama nie wiem, co poradzić :(. Przy opcji izolacji można by na przykład trzymać ją bez kontaktu nawet wzrokowego z innymi kotami i dawać jeść wyłącznie w towarzystwie któregoś spokojnego Drania. Docelowo miałoby to wytworzyć skojarzenie "widzę kota = dostaję jedzenie = kot jest fajny". Ale cały plan się rozbija o oddzielenie.
Mam nadzieję, że jednak panna zdecyduje się ogarnąć. Jak dzisiaj wygląda sytuacja na froncie?

Wielbłądzio pisze:Trzęsie mnie zimno, gardło zaczyna boleć coraz konkretniej :roll: Powinnam iśc na to zwolnienie już od jutra :twisted:
A to jest akurat bardzo dobry pomysł. Idź. Tylko, na litość boską, przy tym nastroju nie zaszywaj się przez cały czas sama w domu. Do lekarza marsz :!:

Wielbłądzio pisze:Skoro to z Tadźką stało się tak nagle, skoro osłabła i umarła tak momentalnie, skoro nic wcześniej nie zapowiadało nieszczęścia... No dobrze, najpierw była ta łapa - ale przecież wcale nie musiało zacząć się od łapy, mógł być od razu jakiś nowotwór wewnętrzny :( To przecież to samo może stać się każdego dnia z każdym nastepnym z Drani :crying: , na przykład wtedy, kiedy nie będzie mnie w domu :crying:
Wiem, że nie mam na to żadnego wpływu, ale jeszcze trochę i wpadnę w obłęd.
Różne rzeczy mogą się stać błyskawicznie :(. Kot moich rodziców, Felek, odszedł w wieku 9 lat dosłownie z minuty na minutę. Po swojemu rozgadany i upierdliwy, zaczął się wdrapywać w kanapę, więc mama go przepłoszyła syknięciem (i chyba również jakimś niewybrednym epitetem, co sobie potwornie wyrzucała...), kot w pełnym pędzie wskoczył na drapak... i spadł z niego, i już się nie ruszył :cry:. Najprawdopodobniej serce.

A moja znajoma wyszła raz trochę popracować w ogrodzie, nie było jej w domu może pół godziny, i po powrocie zastała swojego seniora wyciągniętego na łóżku, jakby spał. Tylko że spał bardzo głęboko :(

Ale to chyba lepiej... Nie męczyły się, nie cierpiały w długiej chorobie. Tadźka też nie, przecież jeszcze tego samego dnia z jej zachowania wynikało, że czuje się dobrze. Wiem, że to nie pomaga na irracjonalne lęki, sama się zamartwiam różnymi potencjalnymi tragediami futer, na których temat miewam też koszmary.


Świeczki dla Dziewczyn (truskawka z granatem, piękny zapach) zapalone.
Nie wyrzucaj sobie, że tęsknisz za nimi inaczej. To normalne, uczuciom nic nie rozkażesz, i tak zwykle jest, że z różnymi kotami jesteśmy w różny sposób związani. Sama kocham wszystkie moje futra, kocham do szaleństwa, ale zdaję sobie sprawę, że gdyby coś się przytrafiło Paskudzie, rozpaczałabym bardziej nawet niż po jej rodzonym bracie... :oops: Co nawet nie ma żadnego uzasadnienia charakterologicznego, jak w przypadku Anielskiej Bidzi.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Czw gru 16, 2010 19:36 Re: Jedyne takie Dranie. Tragiczny początek. Tadźka [`].

Przywitamy się w wąteczku i przytulimy mocno :( :1luvu:
A dla dziewczynek ['][']
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Czw gru 16, 2010 19:48 Re: Jedyne takie Dranie. Tragiczny początek. Tadźka [`].

Wielbłądziu, Ty serio, że się nie używa żwirku 8O ? To - przepraszam - jak? Masz jakiś patent bezżwirkowy?
Paluszek
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Gosiagosia i 134 gości