Tak, ta plamka jest niezwykła, pierwszy raz jak zobaczyłam kicię, to była tak brudna, że ten trójkącik wydawał się po prostu brudniejszym miejscem, dopiero po oczyszczeniu okazało się, że to taki specjalny maquillage
Wieści z dzisiaj - kuweta pełna sików = nerki raczej w porzo, nie?
Kupa nienajgorsza w tych okolicznościach przyrody
Wczoraj zostawiony conv pożarty i wypity (zostawiam też taki bardziej rozcieńczony do picia, bo wody pić nie chce),
saszetka mięsna wszamana do czysta wylizany talerzyk
Portier już chciał dzwonić, że kot głoduje i czemu nie stawiłam się o świcie, ale dał spokój

Zamiast tego (łojzicku!) oddał Kici z pół kilo bekonu z własnego drugiego śniadania - mało zawału nie dostałam - na szczęście Kicia swój rozum ma - nie tknęła
Dziś jeden gęsty conv - pożarty od razu, drugi zostawiłam na później, saszetkę mięsną podzieliłam i zostawiłam u portiera, bekon mu oddałam - nie mogłam wyrzucić, bo on z dobrego serca przeciez się podzielił, a jak powiedziałam, że ona nie może tego jeść, bo jej zaszkodzi, to zaczął się tłumaczyć, że on nie chciał wchodzić w moje kompetencje

- kurcze - moje niekompetencje chyba
Ten bekon, to może pożre nocny portier, jak przyjdzie i zastanie go w lodówce

- taką mam cicha nadzieję, bo inaczej, to już tylko włam do lodówki na portierni i wynoszenie cichaczem

(co jo godom, co jo godom)
Zostawiłam rozcieńczonego conva z napisem, że to mleczko lecznicze i zostawiłam kartkę do innych portierów, żeby nie dawali ludzkiego mleka
Kicia w dobrej kondycji (jak na stan sprzed kilku dni) - chodzi po całym podziemiu, wchodzi sama na parter, zwiedza portiernię, wszystko ją ciekawi, no i za człowiekiem łazi jak pies
Nie wiem, czy wczoraj pisałam, że nie tylko zaczęła się wylizywać, ale też ugniatać - i to całkiem pazurzaście, rzekłabym
No, nie ten kot! Hurra
Jedno co mnie zmartwiło, to, że jak ją gizialam pod brodą, to coś jej tam nacisnęłam (węzły chłonne? nie wiem gdzie sa u kota, tam są u dziecka) i wtedy mnie ugryzła - tak delikatnie - więc chyba ją zabolało
To znaczy? Jak ma węzły chłonne obolałe bez gorączki, to jakiś koszmar, co?
Dobra, mam nie myśleć na razie o chorobach, tylko stawiać kota na nogi.
Jedno zadanie na jeden raz.